niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 20

Przepraszam was baaaaaaaaaardzo ;^;. Nie dodawałam  nowych rozdziałów przez dłuższy czas, ale to dlatego, że moja rodzina i sprzęt komputerowy to nie najlepsze połączenie... Mam nadzieję, że nadal będziecie czytać opowiadanie i zostaniecie z nami do końca. Bez dalszego przedłużania przedstawiam kolejny rozdział histori Raven.                                                              
                                                                          Rozdział 20

Elizabeth czekała przy swoim domku. Wyglądała na lekko zdenerwowaną, ale gdy tylko nas zobaczyła od razu się rozchmurzyła.
- Jesteście! Macie symbol? - spytała z nadzieją w głosie.
Wyciągnęłam z torby piorun zawinięty w tkaninę.
- Dobra robota. Tego się po was spodziewałam. Mamy już dwa. Lisa i Anne wiedzą gdzie może znajdować się kolejny.
- Gdzie teraz są?
- Jadą do obserwatorium.
- Pomogę im - zaproponowałam - Shinon jedziesz?
- Nie. Ja zostanę i opowiem Elizabeth co się wydarzyło.
Kiwnęłam głową i pogalopowałam ścieżką w stronę obserwatorium. Z daleka dostrzegłam Lisę i Anne. Przyspieszyłam by je dogonić.
- Raven? Co ty tutaj robisz? - spytała Anne, która pierwsza mnie zauważyła.
- A co z symbolem?
- Znalazłyśmy.
- Poważnie? Tak szybko? Myślałam, że zajmie wam to o wiele dłużej.
- A więc jakiego symbolu szukacie?
- Myślę, że to gwiazda - powiedziała Lisa - Widzimy ją na niebie choć tak naprawdę już nie istnieje...
- To na pewno gwiazda. A gwiazdy można oglądać w obserwatorium.
- Zwłaszcza teraz, kiedy zbliża się wieczór.
Dojechałyśmy na miejsce po czym zapukałyśmy do drzwi. Po chwili czekania otworzył nam Mario.
- Witajcie. Zakładam, że wy też chcecie oglądać gwiazdy. Dzisiaj będą naprawdę dobrze widoczne...
- Właściwie to my w innej sprawie - przerwała Anne- Podejrzewamy, że gdzieś tu może być ukryty legendarny symbol, który dawno temu stworzyli druidzi.
- Ale... Przecież to niemożliwe! Obserwatorium zbudowano kilka lat temu, a skoro symbol jest stary nie możliwe by znajdował się na tym terenie.
Mario miał rację. Druidzi nie mogli ukryć symbolu w miejscu, które miało dopiero powstać.
- Nie rozumiem...Wszystkie wskazówki prowadzą właśnie tutaj...
- Może to jednak nie tu... Może chodziło o jakąś górę albo łąkę...
- Mario...- zaczęłam niepewnie - Masz tu może jakąś piwnice czy coś w tym rodzaju...?
- Hmm... Tak jest tutaj coś takiego.
- Ale co to ma z tym wszystkim wspólnego? - spytała Lisa.
- Nie jestem pewna, ale warto się przekonać...- odpowiedziałam.
- Nie jest to do końca piwnica - kontynuował Mario - jest to może coś w rodzaju podziemi... Prawda jest taka, że nigdy tam nie byłem. Dostałem klucz do tego miejsca, ale nie było potrzeby tam wchodzić.
- Zaprowadzisz nas?
- Jeśli ma wam to w jakiś sposób pomóc to oczywiście.
Weszłyśmy do środka i podążyłyśmy za Mario schodami w dół. Wyjął z kieszeni klucz, który wcześniej zabrał i przekręcił go w zamku. Drzwi z piskiem się otworzyły. Za nimi znajdowało się coś w stylu jaskini. Ziemia była wilgotna, a powietrze w środku chłodne.
- Rozejrzyjmy się.
Na głowę kapała mi woda. Przez panujące tam ciemności trudno było cokolwiek dostrzec.
- Nic tu nie ma...- westchnęła Anne.
- Wracamy.
Odwróciłam się rozczarowana by wyjść, gdy nagle runęłam na ziemię.
- Raven, wszystko dobrze?
- Yhm... - wymamrotałam próbując się podnieść.
Co się w ogóle stało...? Spojrzałam pod nogi. Przyczyną upadku była jakaś skrzynka.
- Idziesz? - spytały dziewczyny czekające przy wyjściu.
- Zaraz...
Skrzynka nie wyglądała zwyczajnie. Była naprawdę ładnie rzeźbiona.
- Co jest? Coś znalazłaś?
Podeszły do mnie.
- Wygląda dosyć niespotykanie, prawda?
- Otwieramy.
Po wielu nieudanych próbach Lisa straciła cierpliwość i uderzyła różowym płomieniem w skrzynkę, która rozpadła się na kawałki. W środku był przedmiot, który zawinięty był w ten sam materiał co poprzednie symbole. Podniosłam go i podałam Lisie.
- Czyli miałaś rację Raven.
- Gdyby cię tu nie było nie znalazłybyśmy go.
- A więc... Został już tylko księżyc...?
- Miejmy nadzieje, że Linda da sobie radę.
- Jasne, że sobie da. W końcu to Linda.
                                                                      *  *  *
Gdy wróciłyśmy do wioski było już późno.
- Ej... A co tam się dzieje?!
Przy chatce Elizabeth zebrały się tłumy przekrzykujących się nawzajem druidów. Gdy dostrzegłam wśród tłumu brązowy kok związany niebieską wstążką od razu zrozumiałam o co chodzi. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Hm? Co jest?
- Nic tylko... Nie powiedziałam wam o bardzo ważnej rzeczy...
,,Biedna Beatrice''- dodałam w myślach. Wyprzedziłam osłupiałą Lisę i Anne i odstawiłam Southa do stajni.
Ostatni raz spojrzałam na tą komiczną scenę, weszłam do pokoju i położyłam się spać.