sobota, 19 września 2015

Rozdział 14

                                                          Rozdział 14
                                            Wyprawa do serca Dark Core

Była 9:00. Wstałam ubrałam się i wyszłam na dwór.
- Cześć Raven!- przywitała się Wendy.
- Cześć.
- Chcecie zjeść z nami śniadanie?
- Byłoby fajnie możemy?
- Jasne, nie ma sprawy.
Zapukałam do pokoju Shinon.
- Wstawaj!
- Idę, już idę.
Weszliśmy do małego domku obok stajni i usiedliśmy na krzesłach.
- Co będziecie teraz robić?- spytał Randy.
- To zależy od tego co dziewczyny dowiedzą się od Frippa.
- Shinon...- zaczęła Wendy- Myślisz, że my też moglibyśmy zostać druidami?
- Hmm...Musielibyście udowodnić, że się nadajecie. Macie jakieś umiejętności w walce?
- Randy świetnie walczy mieczem, a ja strzelam z łuku.
- To rzeczywiście przydatne umiejętności.
- Shinon, a ty czym walczysz?
- Wszystkim - powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się.
- Naprawdę?!
- Taa... Walczę mieczem, strzelam z łuku, umiem posługiwać się bronią palną...
- Wow...
- Ale takie rzeczy nie są użyteczne bez zaklęć w starciu z magią.
Nagle do domku wpadła Alex. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną.
- Co jest?!
- Nie uwierzycie!
- No mów!
- Dark Core mają Anne i jej konia!
Zaniemówiliśmy.
- Ale co najgorsze oni chcą w zamian Raven! Jeżeli w ciągu trzech dni to oni.... Zabiją Anne...
Shinon wstała.
- I jaki macie plan?
- No my...
- Chyba nie chcecie jej oddać?!
- Ale...
- I wy się nazywacie jeźdźcami dusz?!
- A masz lepszy pomysł?!
- Działamy jak zawsze - prychnęła zirytowana Shinon - Płyniemy do ich bazy na morzu.
- Tak tylko, że nie za bardzo wiemy gdzie jest.
- Cicho!- krzyknęłam- Kłócenie się to najgorsze co możemy teraz robić.
- Dobrze. Więc niech Shinon opracuje cały plan, skoro jest taka mądra.
Lisa i Linda weszły do środka.
- Co tu się dzieje?
- Alex właśnie opowiadała, że chcecie oddać Raven.
- Co?! Nikt tak nie mówił!
- Nie mamy wyjścia!
- Uspokójcie się wszyscy! - krzyknęła Wendy- Robicie awanturę bez sensu. Jesteście jeźdźcami dusz musicie współpracować. Więc się przeproście i zacznijcie myśleć.
- Przepraszam Shinon... Tak długo nie było z nami Anne, że działam zbyt pochopnie...
- Wiem co czujesz... Ja też przepraszam.
Linda wzięła głęboki wdech.
- Dobrze... Myślę, że kapitan Bruce pomoże nam dostać się na miejsce. Ostatnio wspominał coś, że znalazł ogromną platformę na środku morza.
- Możemy z wami popłynąć?
- Wendy to niebez...
- Tak, tak wiem... Ale jeśli nauczycie nas zaklęć możemy się przydać.
- Im więcej osób tym może być trudniej.
- Ale możemy się przecież podzielić na grupy. To ułatwi nam przeszukanie terenu - zaproponowałam.
- To chyba ma sens.
- W takim razie ja Lisa, Randy i Alex jesteśmy jedną grupą- powiedziała Linda - A teraz idźcie trenować zaklęcia.
                                                              *  *  *
- Randy spójrz. Najpierw wyjmujesz miecz. Kiedy wypowiadasz zaklęcie musisz robić to zdecydowanie. Enerugi ken kassei-ka! 
Miecz Shinon zmienił kolor i zaczął błyszczeć.Chłopak powtórzył czynność zgodnie z jej poleceniami.
- Brawo. Zrozumiałeś. Teraz twoja kolej Wendy. Pamiętasz to zaklęcie, o którym ci mówiłam?
- Yhm. Yuri. To. Ya kassei- ka!
Strzały mocno zaświeciły.
- Świetnie.
- Jak wam idzie? - spytała Alex.
- Całkiem nieźle. Kiedy wyruszamy?
- Jak będzie ciemno. Będziemy mniej widoczni.
- Myślicie, że Cinnamon tam jest?
- Możliwe. Ale skupmy się na razie na jednej rzeczy czyli na ratowaniu Anne.
- Musisz zrozumieć... Po Cinnamon wrócimy później...
Posmutniałam.
- Obiecujemy ci.
                                                  *  *  *
Było już ciemno. Wendy i Randy zostali przeszkoleni przez Shinon i byli gotowi.
- Już czas wyruszać.
Wsiedliśmy na statek.
- Skąd pan wie gdzie znajduję się siedziba Dark Core? - spytała kapitana Linda.
- Gdy nie mam nic do roboty wypływam gdzieś daleko w morze. Pewnego dnia natknąłem się na ich bazę. To było dla mnie trochę dziwne, że taka popularna firma jak oni ma swoją główną platformę na środku morza.
- Idealne miejsce na uwolnienie Garnoka....
Po dwóch godzinach rejsu z mgły wyłonił się ogromny obiekt.
- To tutaj...
- Nie mogę bliżej podpłynąć - powiedział kapitan Bruce - Inaczej mogą nas zauważyć. Będę tu na was czekać.
Wzięliśmy małą łódkę.
- Nie wykonujcie żadnych gwałtownych ruchów. Jest nas za dużo jak na jedną łódkę. W każdej chwili możemy wpaść do morza.
Dotarliśmy na miejsce.
- Tu się rozdzielamy. Za godzinę spotykamy się w tym samym miejscu. Jeśli was nie będzie zaczniemy was szukać.
Kiwnęliśmy głowami. Weszliśmy po schodach.
- Platforma ma wiele pięter, a my musimy przeszukać je wszystkie i zdążyć przed świtem. Nie oddalajcie się. Jestem za was odpowiedzialna. Jestem druidem czyli inaczej strażnikiem Aideen i jeźdźcem dusz.
- Dobrze...- odparłyśmy.
- Żeby dostać się na kolejne piętro musimy ominąć strażników.
- Tylko ty umiesz się tak skradać, Shinon.
- Nie trzeba mieć żadnych umiejętności by uniknąć tych ludzi. Widzicie te skrzynie i kontenery? Będziemy się za nimi chować. Ja pójdę pierwsza. Za mną Wendy, potem Raven. Gotowe?
- Yhm.
Shinon zrobiła przewrót i znalazła się za kontenerem. Przeszła cicho jeszcze kawałek uklękła przy z skrzyni, rozejrzała się i dała znak by Wendy zaczęła się skradać. Wkrótce znalazła się obok Shinon. Teraz ja. Byłam już za kontenerem. Już miałam iść dalej gdy nagle Shinon i Wendy zaczęły wymachiwać rękami. O co chodzi? Usłyszałam, że ktoś otwiera kontener za którym stałam. Wstrzymałam oddech. To pracownik Dark Core. Zaczęłam świecić.
,,Proszę tylko nie teraz!''- prosiłam w myślach Aideen. Popatrzyłam na Shinon w nadziei, że coś poradzi.
Dziewczyna wyszeptała jakieś zaklęcie. Światło powoli gasło. Pracownik odszedł, a ja ruszyłam dalej. Odetchnęłam.
- Już myślałam że cię zobaczą.
- Co teraz?
- Powinnyśmy pojechać teraz windą na górę, ale za dużo strażników. Nie mam pojęcia co robić...
Wendy wyjęła łuk.
- Co chesz...
- Yumi. To ropu. Yaji rushii!
Strzała zmieniła się w linę z hakiem, który przyczepił się do podłogi wyższego piętra.
- Co to było? - spytałam.
- Na treningu ci to nie wychodziło!
Pociągnęła linę.
- Teraz to nieważne. Lina powinna nas utrzymać.
Wdrapałyśmy się. Shinon westchnęła.
- Musimy przeszukać wszystkie pokoje...
- Myślę, że pan Sands trzyma Anne blisko siebie- zaczęłam- Jest mu potrzebna.
- Możesz mieć rację. Sala główna  jest chyba tam.
Z pokoju słychać było głosy. Zakradłyśmy się i zobaczyłyśmy jeźdźców mroku i pana Sandsa.
- Tam jest Anne! - szepnęła Shinon.
- Widać twoje przyjaciółki cię porzuciły - powiedział pan Sands do Anne, która się nie odzywała.
- Nie jesteś nam już potrzebna - powiedziała Katja - Kiedy Garnok się przebudzi będzie głodny. Myślę , żę ty i twój koń będziecie mu smakować.
- Nie uda wam się go uwolnić!
- Nic już nas nie powstrzyma! Mamy księgę ceremonii światła i wszystkich jeźdźców mroku.
- Shinon - szepnęłam - co robimy?


czwartek, 17 września 2015

:)

Już w sobotę ciąg dalszy przygód naszego dzielnego jeźdźca dusz. :3 Żebyście się nie nudzili dam parę fotek ze mną i moimi końmi na SSO.





sobota, 12 września 2015

Rozdział 13

Na początku chciałabym wszystkich przeprosić za to że nie wstawiałam nowych rozdziałów. W wakacje nie miałam ani chwili na włączenie komputera. Mam nadzieje że nadal będziecie czytać mojego bloga, ponieważ teraz co tydzień postaram się wstawiać nowy rozdział :3

                                                                          Rozdział 13

Obudziłam się i wyszłam na dwór. Stajnia Goldenleaf była przepiękna.
- Cześć Raven - przywitała się Lisa.
- Hej.
- Odebrałyśmy już ,,odkurzacz''.
- Czyli teraz do Srebrnej Polany?
- Tak. Przygotuj się. Za chwilę wyruszamy.
Osiodłałam konia.
- Słuchaj Raven...- zaczęła Alex- Nastąpiła mała zmiana planów.
- Hm?
- Zostajesz tutaj.
- Czemu?
- Ostatnio prawie cię straciliśmy. Taka sytuacja nie może się powtórzyć.
- Zresztą to nic takiego. Wciągniemy tylko prześladowców i wrócimy.
- I uratujecie Srebrną Polanę beze mnie...
- Musimy zachować ostrożność.
- Czyli niezależnie od tego co powiem i tak będę musiała zostać?
- Tak.
Westchnęłam. Jednego się nauczyłam. Jeśli postawią na swoim nie będę w stanie zmienić ich zdania.
Lisa, Linda Alex i Shinon odjechały. Wcześniej planowałam zwiedzanie, ale teraz jakoś nie miałam ochoty. Ktoś dotknął mnie lekko w ramię. Odwróciłam się.
- Cześć. To ty jesteś Raven Icelake piąty jeździec dusz?
- T-tak...- odpowiedziałam dziewczynie o pięknych długich włosach, koloru takiego samego, jak liście na drzewach w Golden Hills. Była mniej więcej tego samego wieku co ja czyli 16 lat.
- Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się- Jestem Wendy, Wendy Goldenleaf, a to mój starszy brat Randy.
- Hej - przywitał się chłopak w czarnych trochę potarganych włosach.
- Czy ta stajnia należy do waszych rodziców? - spytałam, ponieważ stajnia nazywała się tak samo jak mieli na nazwisko.
- Yhm. Podoba ci się?
- Bardzo... Zawsze chciałam tu przyjechać.
- Naszym marzeniem było się stąd wydostać..
- Naprawdę?
- Bramy były zamknięte. Nie mogliśmy opuścić tego miejsca. Mieliśmy dosyć widoku na wieczną jesień.
- Znam to uczucie.
- Zazdroszczę ci - powiedziała Wendy - Jesteś jeźdźcem dusz. To marzenie każdego dziecka. Czego można jeszcze chcieć...
- Jeśli myślisz, że bycie kimś takim jest fajne to jesteś w błędzie.
- Jak to?
- Southriver nie jest moim koniem. Cinnamoncake została porwana przez DarkCore. Nawet nie wiem czy żyje. Nie mam żadnych mocy i nie wiem czy będę je miała. A najgorsze jest to, że nie wiem czy dam radę uratować tych wszystkich ludzi, którzy na mnie liczą...
- Na pewno sobie poradzisz - powiedział Randy- Wyglądasz na silną osobę.
- Chciałabym, żeby tak było...
- A czy jest inaczej?
- Może...
- Nawet jeśli to masz przyjaciół, którzy nigdy cię nie zostawią.
- I mam nadzieje, że my też nimi jesteśmy.
Uśmiechnęłam się. Znam ich od paru minut, a czuję że są jedynymi osobami, które naprawdę czują to co ja.
- Chcesz zobaczyć nasze konie?
- Jasne.
Wendy wskazała na ślicznego białego andaluza.
- To jest Winterpearl.
- A obok jest mój koń fryzyjski Darksoul.
- Są piękne!
- Chcesz się przejechać?
- Oprowadzimy cię.
- Nie chcę robić kłopotów.
- To dla nas przyjemnośc.
- Skoro tak mówisz...
Wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy w stronę wioski rybackiej.
- Możesz rozmawiać z Southem?
- Tak, ale nie odzywa się zbyt często. Raczej w sytuacjach wymagających jego pomocy. Wtedy słyszę jego głos w mojej głowię.
- Nie jest twoim koniem ale łączy was więź?
- No tak... Southriver zawsze mnie chronił. Jest odważny, lojalny... Dzięki niemu zdobyłam złote jabłko.
- Gdybym tylko mogła wiedzieć co Winter o mnie myśli...
- Czekaj. Spróbuje zapytać. South?
Skupiłam się i po chwili usłyszałam Southa.
- Spytałem się Winter. Powiedziała że kocha swoją właścicielkę i docenia wszystko co dla niej robi.
Przekazałam wszystko Wendy, która strasznie się ucieszyła i mocno przytuliła klacz. South przekazał mi też informację o Dark, która również bardzo ceni przyjaźń Randiego.
- Kto by pomyślał, że konie są tak mądre! Raven masz niezwykły talent.
Poszliśmy na zakupy. Ja i Wendy przeglądnęłyśmy chyba wszystkie akcesoria jeździeckie. Randy strasznie się nudził.
- Możemy już iść...?
- Jeszcze chwila. Musimy wybrać odpowiedni prezent dla Cinnamon kiedy do nas wróci.
- Super...
- Wiem! Nasza mam może zrobić dla niej medal!
- Byłoby wspaniale! Ale czy to nie za dużo pracy...?
- Jeśli moja mama dowie się, że to ty jesteś tym sławnym jeźdźcem dusz to zrobi dla ciebie wszystko.
- Chcecie coś zjeść?
- Tak. Która godzina?
- 16 : 30
- Już późno . Dziewczyny powinny już wrócić...
-Na pewno nic im nie jest.
Weszliśmy do restauracji i zamówiliśmy jedzenie.
- Macie w swojej stajni kucyki?- spytałam.
- Tak...- Wendy posmutniała.
- Co się stało?
- Mamy chorego kucyka w stajni. Jest młody, ale z każdym dniem jego stan się pogarsza.
- Nie martw się. Shinon go wyleczy.
- Shinon?
- To moja przyjaciółka. Jest utalentowanym druidem i wspaniałą wojowniczką. Bardzo dobrze zna się na zaklęciach.
- Czyli... Uratujemy Goldspota!
- Na jakim koniu ona jeździ? -spytał Randy.
- Na fiordzie.
- Na fiordzie?! Przecież w Jorvik już wieki temu nie sprzedawało się fiordów!
- Mieszkała w Dolinie Dinozaurów, ale opowiadała mi, że w stajni do której chodziła mieli klacz,która się oźrebiła.
- W Dolinie Dinozaurów?! To miejsce istnieje?
- Tak. Sama tam byłam.
- Opowiedz nam!
- Dobrze.
Właśnie miałam zacząć moją opowieść kiedy mój telefon zadzwonił.
- Halo?
- Raven! Musisz przyjechać i to natychmiast!
- Co jest?!
- Wyjaśnimy ci na miejscu!.
Rozłączyła się.
- Co się dzieje Raven?
- Nie mam pojęcia. Ale muszę dostać się do Srebrnej Polany.
Wstałam z krzesła.
- Zaczekaj! Pomożemy ci.
- To niebezpieczne.
- Zaczynasz gadać jak reszta jeźdźców.
- No dobrze...
Wsiedliśmy na konie i popędziliśmy najszybciej jak tylko się dało. Wkrótce dojechaliśmy na miejsce. Bramy do miasta były otwarte. Shinon chroniła tarczą resztę dziewczyn.
- Zostańcie tu.
Zapaliłam światło Aideen.
- Raven jesteś!
- Urządzenie nie zadziałało?
-  Zadziałało... tylko się... zapchało...
- Zapchało?!
- Za dużo prześladowców w środku.
- Jest jedno wyjście- zaczęła Shinon - Elizabeth uczyła mnie o pewnej rzadkiej roślinie, która umie przemienić mniejsze złe istoty w dobre. Ktoś musi pojechać do Vale Dale i poprosić ją o przyrządzenie mikstury. My musimy tu zostać i nie dopuścić do tego, żeby wyszli zza bram. Tylko, że energia nam się już kończy.
- Wendy, Randy pomożecie nam?
- Jasne!
- Jedźcie szybko do Vale Dale i powiedźcie Elizabeth o dobrodusznym ziele.
- Robi się!
Niestety moje światło Aideen nie działało tak jak na strachy w Golden Hills. Jedynie odpędzały potwory.
- Maho no shomei! - Shinon odpędziła kilka prześladowców.
- Raven, ja nie mam już energii. Nauczę cię jednego zaklęcia, którego tylko ty możesz teraz użyć.
Wyszeptała zaklęcie.
- Gotowa?
Kiwnęłam głową.
- Aideen. Hikari. Shinzo ni okaru! 
- Zamknijcie oczy- krzyknęła Shinon.
Nagle wszędzie zrobiło się biało. Była to tak oślepiająca jasność, że można było stracić wzrok.
Cienie porażone światłem oddaliły się na znaczną odległość.
- Co to miało być?! - spytała Alex.
Wtedy do miasta wjechało rodzeństwo.
- Trzymajcie!
Chwyciłam małą buteleczkę i podałam ją Lindzie, która wlała eliksir do urządzenia. Ciemne kształty zmieniły się w świecące kule.
- Wciągaj ich!- krzyknęła do mnie Lisa.
Pobiegłam z ,,odkurzaczem''. To było całkiem zabawne. Świecące kule mi pomagały. To już wszystkie.
- Świetna robota!
- Może to was czegoś nauczyło - powiedziała Shinon - Zawsze trzeba ufać Raven.
- To ty chciałaś, żebym poszła?
- Musisz zdobywać doświadczenie.A jak masz to zrobić siedząc w bezpiecznym miejscu? Z resztą udowodniłaś swoją odwagę ostatnio ratując mi życie.
Uśmiechnęłam się.
- Chciałabym wam jeszcze przedstawić moich nowych przyjaciół. To są Wendy i Randy ze stajni Goldenleaf.
- Miło nam was poznać. Jesteśmy wdzięczni za pomoc.
- Nie ma sprawy. Fajnie jest się na coś przydać.
- Linda, co teraz?- spytałam.
- Cóż... Wy i Shinon pojedziecie do Golden Hills na noc. My skontaktujemy się z Frippem.
Wróciliśmy do stajni.
- Raven, poprosisz ją...?
- A no tak. Shinon pomożesz nam?
- Co się stało?
- Jest tu mały kucyk, który potrzebuje uzdrowienia, a ty się na ty znasz...
- Oczywiście, że pomogę.
Dziewczyna podeszła do Goldspota i nachyliła się.
- Nie bój się. To nie będzie bolało. Byoki. Kara. Poni. Hiringu!
Kucyk powoli podniósł się na swoich chwiejnych nogach. Wendy miała łzy w oczach.
- Nareszcie... Wyzdrowiałeś...
Wtuliła twarz w białą, miłą w dotyku grzywę Goldspota.
- Dziękujemy, Shinon.
- To drobiazg. Jest 20:00. Pójdę już spać. Muszę zregenerować energię. Zajmiecie się Northem?
- Do będzie dla nas przyjemność.
Przyprowadziłam za uzdę Northa.
- Jest śliczny!
- Jescze nigdy nie widziałem na żywo fiorda...
Wendy podała mu marchewkę. Oporządziliśmy Northa i resztę koni. Potem pożegnaliśmy się i poszliśmy spać.