sobota, 19 grudnia 2015

Zeszyt

Naprawdę was przepraszam, że ostatnio nie pojawiły się nowy rozdziały, ale... Zeszyt z moim opowiadaniem przepadł ._. Postaram się go znaleźć jak najszybciej. Dziękuje za wyrozumiałość.

wtorek, 1 grudnia 2015

Rozdział 17

                                                                            Rozdział 17

- A oto i pierwsza zagadka :

Odbijane światło tam,
blisko mapy ram,
gdzie pierworodna jego,
lecz bardziej w głąb tego.

- Myślę, że zanim Gabrielle dam nam nowe zagadki podzielimy się na grupy- powiedziała Linda - Mamy mało czasu więc każda para rozwiąże jedną zagadkę. Ja i Alex weźmiemy się za tą. Wydaje się dosyć trudna.
- Druga zagadka :

Największa gwiazda,
co na co dzień świeci,
jest tam gdzie w złotym lesie bawią się dzieci.

- Złoty las, to na pewno musi być gdzieś w Golden Hills. Ja i Randy tam pojedziemy - powiedziała Wendy.
- Dobrze. Jaka jest kolejna zagadka?
- Trzecia zagadka brzmi:

Zeus nimi władał,
a druid zakładał,
że bezpieczny będzie,
tam gdzie śnieg jest wszędzie.

- Śnieg jest w Dolinie Dinozaurów. A Zeus władał piorunami.
- Ja i Raven mamy odpowiednie konie - powiedziała Shinon -Więc my pojedziemy.
- Ostatnia:

Widzimy ją na niebie,
choć tak naprawdę już nie istnieje,
tam gdzie możesz je obserwować,
tam może się znajdować.

- Lisa i Anne, wy zajmiecie się tą.
- Jeszcze jedno. Macie tylko cztery dni. Potem zniknę i pojawię się za rok.
Zjechaliśmy ostrożnie z góry i podążyliśmy ścieżką do Golden Hills. Weszłam do mojego pokoju. Spakowałam do torby szalik i czapkę. Wyszłam.
- Kiedy ruszamy? - spytałam.
- Muszę przygotować konie i ekwipunek.
- Może w tym czasie pojedziesz z nami szukać? - zapytał Randy
- Dobra.
Usiadłam na Winterpearl za plecami Wendy.
- Raven, teraz się trzymaj. Ja i Randy zawsze się ścigamy, kiedy gdzieś jedziemy.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo już jechaliśmy niesamowicie szybko. Miałam nadzieję, że wiedzą co robią. Byłam przekonana, że z taką prędkością i przy tak nierównym terenie Winterpearl i Darksoul w każdej chwili mogą sie przewrócić. W końcu dotarliśmy na miejsce.
- Ha! Wygrałem!
- Tylko dlatego, że to ja wiozłam Raven!
- Ale wy jesteście szybcy! - wyrwało mi się - Bierzecie udział w zawodach?
- Niestety nie możemy. Ponieważ nasi rodzice są organizatorami i znają tor na pamięć. Inni uważają, że my również na nim ćwiczymy i byłoby nie fair gdybyśmy wystartowali.
- Szkoda... Macie ogromny talent i wspaniale dogadujecie się ze swoimi końmi.
- Będziemy się starać by wystartować w przyszłym roku.
- Dobra, teraz to nieważne - przerwała Wendy - Skupmy się na zagadce.
- Największa gwiazda co na co dzień świeci...
- Największą gwiazdą jest słońce.
-... Znajdują się tam gdzie w złotym lesie bawią się dzieci.
- Randy, pamiętasz, że jak byliśmy mali przychodziliśmy tu codziennie się bawić?
- Tak... Pamiętam jak graliśmy w chowanego i zawsze płakałaś kiedy cię znajdywałem.
- Mieliście tu jakąś swoją kryjówkę czy coś..? - spytałam.
- Yhm. Wendy zawsze się w niej ukrywała.
- Pokarzecie mi gdzie?
Poprowadzili mnie przez las. Wendy odgarnęła krzaki. Za nimi znajdowała się bardzo mała jaskinia. Zatrzymała się.
- Co się stało?
-Ciii...
Podeszliśmy bliżej.
- To małe wilki...
- W tych okolicach jest ich dużo.
- Dzieci w złotym lesie... To musi być w tej jaskini. Najpierw wy się tu bawiliście a teraz małe wilki.
Młode bawiły się małym pakunkiem.
- Wendy, ty masz podejście do zwierząt. Dasz radę im to zabrać?
Dziewczyna wyciągnęła rękę. Szczenięta zawarczały.
- Trzeba by im zrobić nową zabawkę.
Wendy wyjęła z kieszeni kawałek sznura. Zwierzęta zainteresowały się bardziej sznurkiem niż pakunkiem.
Pogładziła delikatnie szare futerko i powoli zabrała pakunek wycofując się.
- Otworzyć...?
Kiwnęłam głową. Spod tkaniny błysnęło światło. Zobaczyliśmy bursztynowe słońce.
- Jest piękne...
- Ale to przecież zwykły bursztynowy symbol. Nie czuć od niego żadnej energii magicznej.
- Może Anne go uaktywni.
- Miejmy nadzieję.
- Muszę już wracać. Jutro wyruszamy do Doliny Dinozaurów.




niedziela, 1 listopada 2015

.-.

W tym i w zeszłym tygodniu nie pojawiły się nowe rozdziały, bardzo was za to przepraszam, ale chwilowo nie mam dostępu do komputera ( post został napisany z IPada). Myśle że za tydzień wszystko wróci do normy i znów będziecie mogli spodziewać sie postów regularnie co tydzień. :)
                                                                                                                            Pozdrawiam ~Astrid

sobota, 17 października 2015

Rozdział 16

                                                                         Rozdział 16
Gdy nastał świt byliśmy już wszyscy w sekretnym kręgu. Fripp i reszta druidów byli pod wrażeniem tego co udało nam się osiągnąć podczas naszej misji. Przedstawiliśmy Anne nowych członków drużyny.
- Nadal nie mogę uwierzyć jak to się mogło stać..- zaczęła Anne- Wyjechałam razem z Concordem na zawody w ujeżdżaniu... Byliśmy w drodze gdy nagle poczułam silne uderzenie w głowę... Dalej już nic nie pamiętam...
- Najważniejsze, że jesteś z powrotem z nami.
- Mamy jeszcze jeden dość istotny problem.
- Co się stało Fripp?
- Nie jesteśmy w stanie otworzyć księgi. Pan Sands musiał rzucić na nią jakieś silne zaklęcie, którego nawet ja nie mogę zdjąć. Chyba, że pomoże nam...
- Czarodziejka księżyca - dokończyła Linda.
- Kto to jest?- spytałam.
- Pojawia się tylko raz w roku na najwyższym szczycie gór Jorvik. Na pewno wie jak otworzyć księgę. Zna się jak nikt na czarach. Nikt nie dorówna jej w magii. Moim symbolem jest księżyc więc w jakiś sposób jestem z nią połączona.
- A dzień, w którym przybywa na Ziemię wypada właśnie jutro.
- W takim razie nie mamy innego wyjścia jak poprosić ją o przysługę.
- Wyruszycie następnego ranka. Przygotujcie wszystko dzisiaj. Nie wiadomo ile zajmie wspinaczka. Nie możecie przegapić takiej szansy. Czarodziejka to nasza jedyna nadzieja.

                                                                  *  *  *
Kolejnego dnia wszystko było gotowe. Wędrówkę zaczęliśmy u podnóża góry w Jodłowym Gaju. Na początku nie było problemów, ale potem zaczęło się strome podejście. Byliśmy już blisko szczytu, gdzie panowała straszna mgła.
- Konie są już zmęczone...- powiedziała Anne.
- Trzymajcie się w zasięgu wzroku. Nie możemy się pogubić.
- Wątpię, że w taką pogodę uda nam się ją zobaczyć...
Linda zatrzymała swojego konia.
- Niech konie odpoczną chwilę. Zasłużyły.
- Dobra. Wy odpocznijcie a ja się trochę rozejrzę - powiedziała Shinon.
- A jeśli się zgubisz?
- Spokojnie w Dolinie Dinozaurów są gorsze warunki. Poza tym ja i North posiadamy dobrą orientację w terenie.
- Jesteś pewna?
Kiwnęła głową po czym ona i North zniknęli w mgle. Wyciągnęłam z torby butelkę wody i nalałam do plastikowej miski.
- Pewnie chce ci się pić - powiedziałam do Southa i wyciągnęłam miskę w jego stronę.
- Dziękuję- odpowiedział i wypił wodę.
Konie Wendy i Randiego nie były zbytnio przystosowane to górskich warunków dlatego teraz połozyły się na ziemi. Podeszłam do nich.
- Nic im nie jest? - spytałam.
- Nie... Tylko trochę się zmęczyły.
Podałam Darksoul trochę wody. Klacz po wypiciu szturchnęła głową moją rękę.
- Jest ci wdzięczna.
Uśmiechnęłam się. Shinon podjechała do nas w galopie.
- I co?
- Jest.
- Naprawdę? Gdzie?
- Chodźcie zaprowadzę was.
Wsiedliśmy na konie. Shinon jechała kłusem, a my podążaliśmy za nią.
- Uważajcie. Tu jest niebezpiecznie.
W mgle nie było widać przepaści ani szczelin jednak Shinon omijała je bez trudu. Pogoda stawała się coraz lepsza, a mgła opadła. A my zobaczyliśmy na półce skalnej czarodziejkę.
- Witajcie jeźdźcy dusz i druidzi - odezwała się - I witam ciebie Lindo.
- Witaj Gabrielle.
- Była ubrana cała na czarno. Miała długu płaszcz sięgający do nóg i kaptur, przez który nie za dobrze widziałam jej twarz.
- Co was do mnie sprowadza?
- Musisz nam pomóc - Linda wyjęła księgę - Jeźdźcy mroku rzucili na nią zaklęcie.
- Pokaż.
Gabrielle dokładnie obejrzała księgę.
- To bardzo trudne i niebezpieczne zaklęcie - westchnęła - Nie mam pojęcia co z tym zrobić... Chociaż może... Nie to nie możliwe.
-Co?
- Nieważne.
- Powiedz nam!
- Cóż... Jest to jeden z największych sekretów druidów nie powinnam wam o tym mówić, ale już trudno. Pierwsi druidzi, którym dane było spotkać się z Aideen przeczuwali, że może stać się coś złego. Stworzyli więc cztery symbole z kamieni szlachetnych, które ukryli w najbardziej niedostępnych miejscach Jorvik. Dają one ogromną moc jeźdźcowi, który go posiada. Jeśli je znajdziecie możliwe, że będziecie w stanie przełamać zaklęcie, choć tak naprawdę nikt nigdy ich nie użył. Fripp nie ma pojęcia gdzie one są ani jaką siłą dysponują.
- Wiesz gdzie one są?
- Tak, ale nie mogę wam tak po prostu powiedzieć.
- Dlaczego?! Przecież my tylko staramy się ocalić wyspę!
- Nie jestem po stronie druidów. Równie dobrze mogę pomóc jeźdźcom mroku. Nie za bardzo obchodzą mnie losy jakiejś tam wyspy...
- Pfff...
- Ale mogę dać wam wskazówki.
- Byłybyśmy wdzięczne.
- Dobrze, ale lepiej słuchajcie bo będę mówić tylko jeden raz.

środa, 7 października 2015

Rozdział 15

                                                                Rozdział 15
- To strasznie ryzykowne!- powiedziałam zaraz potem, kiedy Shinon wyjaśniła plan - Nie powinnyśmy uzgodnić tego z resztą?
-  Wiem o tym. Teraz nie ma na to czasu. Wendy możesz się wycofać...
- Nie. Postanowiłam wam pomóc więc teraz nie zmienię zdania.
Shinon wzięła głęboki wdech.
- Nie ma miejsca na błędy. Zaczynajmy.
Zbliżyłam się do wejścia do sali. Serce biło mi strasznie szybko.
- Aideen.Hikari. Shinzo . okaru.
Wszyscy w pomieszczeniu krzyknęli i zasłonili oczy. Wendy i Shinon wbiegły do środka.
- To muszą być jeźdźcy dusz! Nie pozwólcie im uciec!
Najwidoczniej reszta drużyny zobaczyła światło i przybiegła do nas. W sumie to przez to światło nic nie było widać. Dziewczyny wyprowadziły Anne i Concorda (jej konia),a następnie dały znak do ucieczki.
Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam księgę, księgę ceremonii światła. Wiedziałam, że muszę to zrobić, ale bałam się bo obok niej wciąż stała Katja. Najsilniejszy jeździec mroku. Podobno pochodziła z Pandorii.
Wszyscy jeźdźcy i druidzi byli już w drodze na statek. Może jednak powinnam uciec... Nie! Muszę udowodnić, że mogę się na coś przydać. Ponownie wypowiedziałam zaklęcie by wzmocnić blask. Odepchnęłam Katję i zabrałam księgę. Kapitan Bruce już odpłynął.
- A gdzie Raven?!
Zmusiłam się do jeszcze szybszego biegu. Odbiłam się nogami z całej siły od platformy i wylądowałam na statku.
- Odpływajcie!
Statek ruszył, jednak pracownicy rzucili liny i zaczęli przechodzić na pokład.
Shinon wyjęła pistolet.
- Co chcesz zrobić?
- Wypróbować jedno z nielicznych zaklęć działających na bronie palne. Katori mahi to pistoru!
Dziewczyna wystrzeliła. Pocisk dziwnie błyszczał. Przeciwnicy jeden po drugim padali na ziemię. Co chwilę rozlegał się huk od strzału.
- Czy ty ich zabiłaś..?
Pokręciła głową.
- To pociski paraliżujące.
Jednak oczywiście strażnicy DarkCore również byli uzbrojeni. Zaczęli strzelać tylko, że normalnymi pociskami!
- Randy!
Chłopak w jednym momencie zrozumiał o co chodzi. W tym samym momencie on i Shinon wypowiedzieli zaklęcię.
- Enerugi ken kassei-ka!
Miecze wzmocnione magią dały radę odbić pociski. Iskry sypały się z nabojów porozcinanych na pół.
- Kapitanie szybciej! - krzyknęła Linda.
Znaleźliśmy się na bezpiecznej odległości.
- Chyba narazie za nami nie popłyną...
- Raven co się z tobą działo?
Wyjęłam księgę spod płaszcza.
- JAK?!
Zaniemówili.
- MASZ KSIĘGĘ CEREMONII ŚWIATŁA!- krzyknęli razem.
Alex dokładnie obejrzała ją ze wszystkich stron.
- Wygląda trochę inaczej niż przedtem. Co myślisz, Linda?
- To na pewno ta sama księga. Tylko na okładce zrobiło się miejsce na symbol Raven.
Księga była złota. Znajdowały się na niej symbole jeźdźców a pośrodku... Znak zapytania.
- Czy ja na pewno... Jestem jeźdźcem dusz?
- Nie opowiadaj głupot. Postąpiłaś jak prawdziwy bohater przynosząc nam księgę.
- Może i masz rację...

sobota, 19 września 2015

Rozdział 14

                                                          Rozdział 14
                                            Wyprawa do serca Dark Core

Była 9:00. Wstałam ubrałam się i wyszłam na dwór.
- Cześć Raven!- przywitała się Wendy.
- Cześć.
- Chcecie zjeść z nami śniadanie?
- Byłoby fajnie możemy?
- Jasne, nie ma sprawy.
Zapukałam do pokoju Shinon.
- Wstawaj!
- Idę, już idę.
Weszliśmy do małego domku obok stajni i usiedliśmy na krzesłach.
- Co będziecie teraz robić?- spytał Randy.
- To zależy od tego co dziewczyny dowiedzą się od Frippa.
- Shinon...- zaczęła Wendy- Myślisz, że my też moglibyśmy zostać druidami?
- Hmm...Musielibyście udowodnić, że się nadajecie. Macie jakieś umiejętności w walce?
- Randy świetnie walczy mieczem, a ja strzelam z łuku.
- To rzeczywiście przydatne umiejętności.
- Shinon, a ty czym walczysz?
- Wszystkim - powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się.
- Naprawdę?!
- Taa... Walczę mieczem, strzelam z łuku, umiem posługiwać się bronią palną...
- Wow...
- Ale takie rzeczy nie są użyteczne bez zaklęć w starciu z magią.
Nagle do domku wpadła Alex. Wyglądała na bardzo zdenerwowaną.
- Co jest?!
- Nie uwierzycie!
- No mów!
- Dark Core mają Anne i jej konia!
Zaniemówiliśmy.
- Ale co najgorsze oni chcą w zamian Raven! Jeżeli w ciągu trzech dni to oni.... Zabiją Anne...
Shinon wstała.
- I jaki macie plan?
- No my...
- Chyba nie chcecie jej oddać?!
- Ale...
- I wy się nazywacie jeźdźcami dusz?!
- A masz lepszy pomysł?!
- Działamy jak zawsze - prychnęła zirytowana Shinon - Płyniemy do ich bazy na morzu.
- Tak tylko, że nie za bardzo wiemy gdzie jest.
- Cicho!- krzyknęłam- Kłócenie się to najgorsze co możemy teraz robić.
- Dobrze. Więc niech Shinon opracuje cały plan, skoro jest taka mądra.
Lisa i Linda weszły do środka.
- Co tu się dzieje?
- Alex właśnie opowiadała, że chcecie oddać Raven.
- Co?! Nikt tak nie mówił!
- Nie mamy wyjścia!
- Uspokójcie się wszyscy! - krzyknęła Wendy- Robicie awanturę bez sensu. Jesteście jeźdźcami dusz musicie współpracować. Więc się przeproście i zacznijcie myśleć.
- Przepraszam Shinon... Tak długo nie było z nami Anne, że działam zbyt pochopnie...
- Wiem co czujesz... Ja też przepraszam.
Linda wzięła głęboki wdech.
- Dobrze... Myślę, że kapitan Bruce pomoże nam dostać się na miejsce. Ostatnio wspominał coś, że znalazł ogromną platformę na środku morza.
- Możemy z wami popłynąć?
- Wendy to niebez...
- Tak, tak wiem... Ale jeśli nauczycie nas zaklęć możemy się przydać.
- Im więcej osób tym może być trudniej.
- Ale możemy się przecież podzielić na grupy. To ułatwi nam przeszukanie terenu - zaproponowałam.
- To chyba ma sens.
- W takim razie ja Lisa, Randy i Alex jesteśmy jedną grupą- powiedziała Linda - A teraz idźcie trenować zaklęcia.
                                                              *  *  *
- Randy spójrz. Najpierw wyjmujesz miecz. Kiedy wypowiadasz zaklęcie musisz robić to zdecydowanie. Enerugi ken kassei-ka! 
Miecz Shinon zmienił kolor i zaczął błyszczeć.Chłopak powtórzył czynność zgodnie z jej poleceniami.
- Brawo. Zrozumiałeś. Teraz twoja kolej Wendy. Pamiętasz to zaklęcie, o którym ci mówiłam?
- Yhm. Yuri. To. Ya kassei- ka!
Strzały mocno zaświeciły.
- Świetnie.
- Jak wam idzie? - spytała Alex.
- Całkiem nieźle. Kiedy wyruszamy?
- Jak będzie ciemno. Będziemy mniej widoczni.
- Myślicie, że Cinnamon tam jest?
- Możliwe. Ale skupmy się na razie na jednej rzeczy czyli na ratowaniu Anne.
- Musisz zrozumieć... Po Cinnamon wrócimy później...
Posmutniałam.
- Obiecujemy ci.
                                                  *  *  *
Było już ciemno. Wendy i Randy zostali przeszkoleni przez Shinon i byli gotowi.
- Już czas wyruszać.
Wsiedliśmy na statek.
- Skąd pan wie gdzie znajduję się siedziba Dark Core? - spytała kapitana Linda.
- Gdy nie mam nic do roboty wypływam gdzieś daleko w morze. Pewnego dnia natknąłem się na ich bazę. To było dla mnie trochę dziwne, że taka popularna firma jak oni ma swoją główną platformę na środku morza.
- Idealne miejsce na uwolnienie Garnoka....
Po dwóch godzinach rejsu z mgły wyłonił się ogromny obiekt.
- To tutaj...
- Nie mogę bliżej podpłynąć - powiedział kapitan Bruce - Inaczej mogą nas zauważyć. Będę tu na was czekać.
Wzięliśmy małą łódkę.
- Nie wykonujcie żadnych gwałtownych ruchów. Jest nas za dużo jak na jedną łódkę. W każdej chwili możemy wpaść do morza.
Dotarliśmy na miejsce.
- Tu się rozdzielamy. Za godzinę spotykamy się w tym samym miejscu. Jeśli was nie będzie zaczniemy was szukać.
Kiwnęliśmy głowami. Weszliśmy po schodach.
- Platforma ma wiele pięter, a my musimy przeszukać je wszystkie i zdążyć przed świtem. Nie oddalajcie się. Jestem za was odpowiedzialna. Jestem druidem czyli inaczej strażnikiem Aideen i jeźdźcem dusz.
- Dobrze...- odparłyśmy.
- Żeby dostać się na kolejne piętro musimy ominąć strażników.
- Tylko ty umiesz się tak skradać, Shinon.
- Nie trzeba mieć żadnych umiejętności by uniknąć tych ludzi. Widzicie te skrzynie i kontenery? Będziemy się za nimi chować. Ja pójdę pierwsza. Za mną Wendy, potem Raven. Gotowe?
- Yhm.
Shinon zrobiła przewrót i znalazła się za kontenerem. Przeszła cicho jeszcze kawałek uklękła przy z skrzyni, rozejrzała się i dała znak by Wendy zaczęła się skradać. Wkrótce znalazła się obok Shinon. Teraz ja. Byłam już za kontenerem. Już miałam iść dalej gdy nagle Shinon i Wendy zaczęły wymachiwać rękami. O co chodzi? Usłyszałam, że ktoś otwiera kontener za którym stałam. Wstrzymałam oddech. To pracownik Dark Core. Zaczęłam świecić.
,,Proszę tylko nie teraz!''- prosiłam w myślach Aideen. Popatrzyłam na Shinon w nadziei, że coś poradzi.
Dziewczyna wyszeptała jakieś zaklęcie. Światło powoli gasło. Pracownik odszedł, a ja ruszyłam dalej. Odetchnęłam.
- Już myślałam że cię zobaczą.
- Co teraz?
- Powinnyśmy pojechać teraz windą na górę, ale za dużo strażników. Nie mam pojęcia co robić...
Wendy wyjęła łuk.
- Co chesz...
- Yumi. To ropu. Yaji rushii!
Strzała zmieniła się w linę z hakiem, który przyczepił się do podłogi wyższego piętra.
- Co to było? - spytałam.
- Na treningu ci to nie wychodziło!
Pociągnęła linę.
- Teraz to nieważne. Lina powinna nas utrzymać.
Wdrapałyśmy się. Shinon westchnęła.
- Musimy przeszukać wszystkie pokoje...
- Myślę, że pan Sands trzyma Anne blisko siebie- zaczęłam- Jest mu potrzebna.
- Możesz mieć rację. Sala główna  jest chyba tam.
Z pokoju słychać było głosy. Zakradłyśmy się i zobaczyłyśmy jeźdźców mroku i pana Sandsa.
- Tam jest Anne! - szepnęła Shinon.
- Widać twoje przyjaciółki cię porzuciły - powiedział pan Sands do Anne, która się nie odzywała.
- Nie jesteś nam już potrzebna - powiedziała Katja - Kiedy Garnok się przebudzi będzie głodny. Myślę , żę ty i twój koń będziecie mu smakować.
- Nie uda wam się go uwolnić!
- Nic już nas nie powstrzyma! Mamy księgę ceremonii światła i wszystkich jeźdźców mroku.
- Shinon - szepnęłam - co robimy?


czwartek, 17 września 2015

:)

Już w sobotę ciąg dalszy przygód naszego dzielnego jeźdźca dusz. :3 Żebyście się nie nudzili dam parę fotek ze mną i moimi końmi na SSO.





sobota, 12 września 2015

Rozdział 13

Na początku chciałabym wszystkich przeprosić za to że nie wstawiałam nowych rozdziałów. W wakacje nie miałam ani chwili na włączenie komputera. Mam nadzieje że nadal będziecie czytać mojego bloga, ponieważ teraz co tydzień postaram się wstawiać nowy rozdział :3

                                                                          Rozdział 13

Obudziłam się i wyszłam na dwór. Stajnia Goldenleaf była przepiękna.
- Cześć Raven - przywitała się Lisa.
- Hej.
- Odebrałyśmy już ,,odkurzacz''.
- Czyli teraz do Srebrnej Polany?
- Tak. Przygotuj się. Za chwilę wyruszamy.
Osiodłałam konia.
- Słuchaj Raven...- zaczęła Alex- Nastąpiła mała zmiana planów.
- Hm?
- Zostajesz tutaj.
- Czemu?
- Ostatnio prawie cię straciliśmy. Taka sytuacja nie może się powtórzyć.
- Zresztą to nic takiego. Wciągniemy tylko prześladowców i wrócimy.
- I uratujecie Srebrną Polanę beze mnie...
- Musimy zachować ostrożność.
- Czyli niezależnie od tego co powiem i tak będę musiała zostać?
- Tak.
Westchnęłam. Jednego się nauczyłam. Jeśli postawią na swoim nie będę w stanie zmienić ich zdania.
Lisa, Linda Alex i Shinon odjechały. Wcześniej planowałam zwiedzanie, ale teraz jakoś nie miałam ochoty. Ktoś dotknął mnie lekko w ramię. Odwróciłam się.
- Cześć. To ty jesteś Raven Icelake piąty jeździec dusz?
- T-tak...- odpowiedziałam dziewczynie o pięknych długich włosach, koloru takiego samego, jak liście na drzewach w Golden Hills. Była mniej więcej tego samego wieku co ja czyli 16 lat.
- Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się- Jestem Wendy, Wendy Goldenleaf, a to mój starszy brat Randy.
- Hej - przywitał się chłopak w czarnych trochę potarganych włosach.
- Czy ta stajnia należy do waszych rodziców? - spytałam, ponieważ stajnia nazywała się tak samo jak mieli na nazwisko.
- Yhm. Podoba ci się?
- Bardzo... Zawsze chciałam tu przyjechać.
- Naszym marzeniem było się stąd wydostać..
- Naprawdę?
- Bramy były zamknięte. Nie mogliśmy opuścić tego miejsca. Mieliśmy dosyć widoku na wieczną jesień.
- Znam to uczucie.
- Zazdroszczę ci - powiedziała Wendy - Jesteś jeźdźcem dusz. To marzenie każdego dziecka. Czego można jeszcze chcieć...
- Jeśli myślisz, że bycie kimś takim jest fajne to jesteś w błędzie.
- Jak to?
- Southriver nie jest moim koniem. Cinnamoncake została porwana przez DarkCore. Nawet nie wiem czy żyje. Nie mam żadnych mocy i nie wiem czy będę je miała. A najgorsze jest to, że nie wiem czy dam radę uratować tych wszystkich ludzi, którzy na mnie liczą...
- Na pewno sobie poradzisz - powiedział Randy- Wyglądasz na silną osobę.
- Chciałabym, żeby tak było...
- A czy jest inaczej?
- Może...
- Nawet jeśli to masz przyjaciół, którzy nigdy cię nie zostawią.
- I mam nadzieje, że my też nimi jesteśmy.
Uśmiechnęłam się. Znam ich od paru minut, a czuję że są jedynymi osobami, które naprawdę czują to co ja.
- Chcesz zobaczyć nasze konie?
- Jasne.
Wendy wskazała na ślicznego białego andaluza.
- To jest Winterpearl.
- A obok jest mój koń fryzyjski Darksoul.
- Są piękne!
- Chcesz się przejechać?
- Oprowadzimy cię.
- Nie chcę robić kłopotów.
- To dla nas przyjemnośc.
- Skoro tak mówisz...
Wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy w stronę wioski rybackiej.
- Możesz rozmawiać z Southem?
- Tak, ale nie odzywa się zbyt często. Raczej w sytuacjach wymagających jego pomocy. Wtedy słyszę jego głos w mojej głowię.
- Nie jest twoim koniem ale łączy was więź?
- No tak... Southriver zawsze mnie chronił. Jest odważny, lojalny... Dzięki niemu zdobyłam złote jabłko.
- Gdybym tylko mogła wiedzieć co Winter o mnie myśli...
- Czekaj. Spróbuje zapytać. South?
Skupiłam się i po chwili usłyszałam Southa.
- Spytałem się Winter. Powiedziała że kocha swoją właścicielkę i docenia wszystko co dla niej robi.
Przekazałam wszystko Wendy, która strasznie się ucieszyła i mocno przytuliła klacz. South przekazał mi też informację o Dark, która również bardzo ceni przyjaźń Randiego.
- Kto by pomyślał, że konie są tak mądre! Raven masz niezwykły talent.
Poszliśmy na zakupy. Ja i Wendy przeglądnęłyśmy chyba wszystkie akcesoria jeździeckie. Randy strasznie się nudził.
- Możemy już iść...?
- Jeszcze chwila. Musimy wybrać odpowiedni prezent dla Cinnamon kiedy do nas wróci.
- Super...
- Wiem! Nasza mam może zrobić dla niej medal!
- Byłoby wspaniale! Ale czy to nie za dużo pracy...?
- Jeśli moja mama dowie się, że to ty jesteś tym sławnym jeźdźcem dusz to zrobi dla ciebie wszystko.
- Chcecie coś zjeść?
- Tak. Która godzina?
- 16 : 30
- Już późno . Dziewczyny powinny już wrócić...
-Na pewno nic im nie jest.
Weszliśmy do restauracji i zamówiliśmy jedzenie.
- Macie w swojej stajni kucyki?- spytałam.
- Tak...- Wendy posmutniała.
- Co się stało?
- Mamy chorego kucyka w stajni. Jest młody, ale z każdym dniem jego stan się pogarsza.
- Nie martw się. Shinon go wyleczy.
- Shinon?
- To moja przyjaciółka. Jest utalentowanym druidem i wspaniałą wojowniczką. Bardzo dobrze zna się na zaklęciach.
- Czyli... Uratujemy Goldspota!
- Na jakim koniu ona jeździ? -spytał Randy.
- Na fiordzie.
- Na fiordzie?! Przecież w Jorvik już wieki temu nie sprzedawało się fiordów!
- Mieszkała w Dolinie Dinozaurów, ale opowiadała mi, że w stajni do której chodziła mieli klacz,która się oźrebiła.
- W Dolinie Dinozaurów?! To miejsce istnieje?
- Tak. Sama tam byłam.
- Opowiedz nam!
- Dobrze.
Właśnie miałam zacząć moją opowieść kiedy mój telefon zadzwonił.
- Halo?
- Raven! Musisz przyjechać i to natychmiast!
- Co jest?!
- Wyjaśnimy ci na miejscu!.
Rozłączyła się.
- Co się dzieje Raven?
- Nie mam pojęcia. Ale muszę dostać się do Srebrnej Polany.
Wstałam z krzesła.
- Zaczekaj! Pomożemy ci.
- To niebezpieczne.
- Zaczynasz gadać jak reszta jeźdźców.
- No dobrze...
Wsiedliśmy na konie i popędziliśmy najszybciej jak tylko się dało. Wkrótce dojechaliśmy na miejsce. Bramy do miasta były otwarte. Shinon chroniła tarczą resztę dziewczyn.
- Zostańcie tu.
Zapaliłam światło Aideen.
- Raven jesteś!
- Urządzenie nie zadziałało?
-  Zadziałało... tylko się... zapchało...
- Zapchało?!
- Za dużo prześladowców w środku.
- Jest jedno wyjście- zaczęła Shinon - Elizabeth uczyła mnie o pewnej rzadkiej roślinie, która umie przemienić mniejsze złe istoty w dobre. Ktoś musi pojechać do Vale Dale i poprosić ją o przyrządzenie mikstury. My musimy tu zostać i nie dopuścić do tego, żeby wyszli zza bram. Tylko, że energia nam się już kończy.
- Wendy, Randy pomożecie nam?
- Jasne!
- Jedźcie szybko do Vale Dale i powiedźcie Elizabeth o dobrodusznym ziele.
- Robi się!
Niestety moje światło Aideen nie działało tak jak na strachy w Golden Hills. Jedynie odpędzały potwory.
- Maho no shomei! - Shinon odpędziła kilka prześladowców.
- Raven, ja nie mam już energii. Nauczę cię jednego zaklęcia, którego tylko ty możesz teraz użyć.
Wyszeptała zaklęcie.
- Gotowa?
Kiwnęłam głową.
- Aideen. Hikari. Shinzo ni okaru! 
- Zamknijcie oczy- krzyknęła Shinon.
Nagle wszędzie zrobiło się biało. Była to tak oślepiająca jasność, że można było stracić wzrok.
Cienie porażone światłem oddaliły się na znaczną odległość.
- Co to miało być?! - spytała Alex.
Wtedy do miasta wjechało rodzeństwo.
- Trzymajcie!
Chwyciłam małą buteleczkę i podałam ją Lindzie, która wlała eliksir do urządzenia. Ciemne kształty zmieniły się w świecące kule.
- Wciągaj ich!- krzyknęła do mnie Lisa.
Pobiegłam z ,,odkurzaczem''. To było całkiem zabawne. Świecące kule mi pomagały. To już wszystkie.
- Świetna robota!
- Może to was czegoś nauczyło - powiedziała Shinon - Zawsze trzeba ufać Raven.
- To ty chciałaś, żebym poszła?
- Musisz zdobywać doświadczenie.A jak masz to zrobić siedząc w bezpiecznym miejscu? Z resztą udowodniłaś swoją odwagę ostatnio ratując mi życie.
Uśmiechnęłam się.
- Chciałabym wam jeszcze przedstawić moich nowych przyjaciół. To są Wendy i Randy ze stajni Goldenleaf.
- Miło nam was poznać. Jesteśmy wdzięczni za pomoc.
- Nie ma sprawy. Fajnie jest się na coś przydać.
- Linda, co teraz?- spytałam.
- Cóż... Wy i Shinon pojedziecie do Golden Hills na noc. My skontaktujemy się z Frippem.
Wróciliśmy do stajni.
- Raven, poprosisz ją...?
- A no tak. Shinon pomożesz nam?
- Co się stało?
- Jest tu mały kucyk, który potrzebuje uzdrowienia, a ty się na ty znasz...
- Oczywiście, że pomogę.
Dziewczyna podeszła do Goldspota i nachyliła się.
- Nie bój się. To nie będzie bolało. Byoki. Kara. Poni. Hiringu!
Kucyk powoli podniósł się na swoich chwiejnych nogach. Wendy miała łzy w oczach.
- Nareszcie... Wyzdrowiałeś...
Wtuliła twarz w białą, miłą w dotyku grzywę Goldspota.
- Dziękujemy, Shinon.
- To drobiazg. Jest 20:00. Pójdę już spać. Muszę zregenerować energię. Zajmiecie się Northem?
- Do będzie dla nas przyjemność.
Przyprowadziłam za uzdę Northa.
- Jest śliczny!
- Jescze nigdy nie widziałem na żywo fiorda...
Wendy podała mu marchewkę. Oporządziliśmy Northa i resztę koni. Potem pożegnaliśmy się i poszliśmy spać.




niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 12

                                                                     Rozdział 12

Cień prawie jej dotknął. Odepchnęłam ją na bok. Poczułam chłodny dotyk i upadłam na ziemię.
- Raven!
Moja ręka zaczęła znikać.
- Nie!- krzyczała Shinon przez łzy.
- Idź zamknąć portal... Poradzę sobie...Zostaw mnie...
- Nigdy! - potem wypowiedziała zaklęcie. Błyszcząca tarcza odpędziła cienie
Nie mogłam się ruszyć. Takiego uczucia nie da się opisać.
- Ty... Na pewno coś wymyślisz. Przecież jesteś druidem...
Otarła łzy rękawem.
- Masz rację! Nie poddam się! - Shinon zaczęła świecić- Uratuję ciebie i wszystkich w Jorvik.
Światło stawało się coraz mocniejsze.
- Byoki. No kage. Kara. Hiringu.
Blask rozświetlił całą okolicę. Nigdy nie słyszałam takiego zaklęcia. Czułam się dziwnie, ale w pewnym sensie było to przyjemne. Wstałam pełna energii i gotowa do walki. Cienie zebrały się wokół nas.
- Przecież nie da się ich pokonać mieczem!- krzyknęłam do przyjaciółki, która wyjmowała broń.
- Właśnie, że tak.
- Hm...?
- Kage. Pandoria. No ken!
Miecz pociemniał. Miał teraz czarno-fioletowy kolor.
- Co to za zaklęcia?!
Shinon  nie zwracając uwagi na moje pytanie pobiegła w stronę potworów i błyskawicznie przecieła dwa z nich.
- J-jak...?
Zrobiła salto przecinając kolejne. Kiedy ją atakowały wypowiadała zaklęcia ochronne.
- Shirudo ken kassei-ka!
W życiu nie widziałam lepszej wojowniczki. Ta bitwa na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
- Raven, zajmij ich czymś, a ja zamknę portal!
Rzuciła mi swój drugi miecz. Nie wiedziałam jak się walczy, ale nie chciałam znów zostać dotknięta przez cień. Światło Aideen znów zaczęło we mnie świecić. Ale czyje światło miała Shinon?
- Me tsumari. Pandoria. No ana!-  po tych słowach portal się zamknął.
Przez chwilę miałam wrażenie, że Aideen stoi obok mnie i mnie wspiera. Zabiłam ostatnie potwory.
- Świetnie się spisałaś- pochwaliła mnie.
Wróciłyśmy do dziewczyn.
- Co tak długo? Wszystko dobrze?
- Zamknęłyście portal?
- Raven uratowała mi życie.
- Ale gdyby nie Shinon byłabym już jednym z tych cieni.
- Prześladowca cię dotknął?!
- To nie byli prześladowcy. Byli o wiele więksi. Posiadali większą energię.
- Linda, czy to możliwe? - spytała Alex.
- Najwyraźniej. To muszą być tropiciele cienia.
- Co to?
- Są potężniejsi i tak jak mówiłyście więksi. Myślałam, że dawno zapuściły się głęboko w Pandorii. Jakiego zaklęcia użyłaś by ją wyleczyć?!- spytała Linda.
- Sama nie wiem co się w tedy ze mną działo...
- Czy to nie Anne miała moc uzdrawiania?
- Yhm...
- A może- zaczęłam - Ta energia, która była w tobie gdy mnie uzdrawiałaś...
- Myślisz, że..
- To energia Anne.
- Czyli ona jednak żyje!
- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie Shinon. Jak pokonałyście tropicieli? Przecież wszystkiego co dotknął zmienia sie w cień.
- Um... Ja chyba... Użyłam energii Pandorii.
- Jej miecz zmienił kolor.
- Jak przyzwałaś energię Pandorii?!
- Jak udało ci się uzdrowić Raven?
- Cisza! Za dużo pytań, za mało odpowiedzi! Po kolei. Gdzie dotknął cię cień?
- W rękę.
- Pokaż.
Wyciągnęłam rękę do Lindy. Na mojej zewnętrznej stronie dłoni widniała czarna plama.
- Widać choroby cienia nie da się wyleczyć do końca...
Wcześniej tego nie zauważyłam.
- Czy to zniknie?
- Nie wiem. Nikt wcześniej nie używał tak wielkiej i niebezpiecznej magii jaką uwolniła Shinon. Taki rodzaj jest druidom nieznany.
- Musimy poczekać do jurta. Jeśli tropiciele są jeszcze gdzieś indziej to mamy poważne kłopoty.
- Nawet nie mamy pewności czy zamknęłyśmy wszystkie portale.
- To prawda, ale nie możemy przeszukać całego Jorvik. A zwłaszcza Doliny Dinozaurów.
- Tak. To idealna lokacja na portale.
- Wasze konie nie dadzą rady. Tylko South i North mogą tam jechać.
- Narazie nie mamy w planach takiej podróży.




poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 11 część 2

                                                             Rozdział 11
                                                            Czarownica

Ja i Shinon wchodziłyśmy do jaskini Pi. Było ciemno i strasznie. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach. Kładki, po których jechałyśmy były niestabilne. Nasze konie każdej chwili mogły wpaść do bagna.
- Bądź ostrożna.
Zbliżyłyśmy się do jej chaty. Pi gotowała coś w swoim garnku. Kiedy nas zauważyła krzywo się uśmiechnęła.
- Kogo my tu mamy? Wyczuwam silną energię. Chyba Aideen, prawda?
Niespodziewanie rzuciła na nas zaklęcie, jednak Shinon była szybsza.
- Shirudo ken kassei-ka!
Czar został odbity przez magiczną tarczę. Wyjęłam z  torby złote jabłko i po chwili wahania podsunęłam je Pi pod nos. Tak jak wcześniej mówiła Linda, Pi nie mogła się oprzeć i zjadła owoc przemieniając się w normalnego człowieka.
- Dziękuje... Dziękuję wam. Wreszcie mogę być sobą!
Shinon nie chciała ciągnąć teraz niepotrzebnej rozmowy więc od razu przeszła do głównego tematu.
- Pi, mamy do ciebie prośbę - zaczęła- Musisz skonstruować nam urządzenie do wciągania prześladowców cienia.
- Hmm.. To może zająć mi trochę czasu...
- Wiem, że to niełatwe, ale zrób to jak najszybciej.
- Spróbuje.Wróćcie  jutro.
Wyszłyśmy bez słowa.
- Macie?
- Pi zrobi go na jutro.
- Szybciej się nie dało?
Pokręciłyśmy głowami. Jechałyśmy na farmę Jaspera. Southriver potknął się o jakiś dziwny, czarno-różowy kamień.
- Co to jest?
- Tylko tego brakowało... Gdzieś tu musi być wyjątkowo duży portal. Trzeba go szybko zatkać.
- Podążajmy śladem kamieni.
I tak też zrobiłyśmy. Niebo nagle zmieniło kolor na ciemno fioletowy. W powietrzu wisiała ciemna mgła.
- Ktoś musi iść przez tą małą przełęcz i znaleźć portal- powiedziała Lisa.
- To by oznaczało pewną śmierć, a raczej zmianę w prześladowcę - ciągnęła Linda- Jest strasznie ciemno, a ta twoja niby przełęcz jest zdecydowanie za wąska by uniknąć tych stworzeń.
- Trudno - odezwała się Shinon- Bez ryzyka nie ma zabawy. Ja pójdę.
- Ja też chce się na coś przydać- powiedziałam.
- Raven, nie. Jeśli stracimy ciebie byłby to dla nas koniec.
- Ale...
- Puśćcie ją. Nic się nie stanie.Będę jej pilnować.
- Shinon, ona nie ma doświadczenia.
- A jak ma inaczej je zdobyć? Zresztą była już w Pandorii. Raz ją uratowałam i mogę zrobć to drugi raz gdyby była taka potrzeba.
- To poważna sprawa. Dark Core to jeden problem, a Pandoria to drugi. Magia Pandorii jest bardzo niebezpieczna. Coś wam się stanie!
- Nie zapominaj o zaklęciach ochronnych. Jest też tam pełno cierni i różnych uschłych roślin, w których można się schować. Prześladowcy nie są zbyt mądrzy, nie zauważą nas.
Linda westchnęła.
- Dobrze, ale jeśli zawiedziecie narazicie całe Jorvik na niebezpieczeństwo.
Druid kiwnął głową i dał znak bym za nią podążała.
- Będę bardziej wysunięta na przód, żeby sprawdzić czy na drodze nie ma prześladowców. Ukryłyśmy się w krzakach. Shinon poruszała się bezszelestnie, jak kot. Szybko, zwinnie, cicho.Jednak ja miałam z tym mały problem. Gwałtownie się zatrzymała i nisko schyliła. Zrobiłam to samo. Nie wiedziałam co się dzieje. Było tak ciemno,że ledwo ją widziałam. Wytężyłam wzrok i zobaczyłam jak przykłada palec do ust. Przez moje ciało przeszły dreszcze i zrobiło mi się zimno. Obok nas przelatywał ogromny cień. To nie był prześladowca.
- Chodź - szepnęła.
Głowa mnie bolała. Tak samo czułam się w Pandorii. Ale tam nie spotkałyśmy takich cieni.
- Wszystko dobrze?
- Nie...- odpowiedziałam- Kręci mi się w głowie...
Myślałam, że zaraz zemdleje.
- To nie miejsce dla jeźdźca dusz. Zostań tu.
Oparłam się o ścianę i opadłam na ziemię. Zobaczyłam jak Shinon biegnie dalej.
                                                          *  *  *
Shinon już długo nie wracała. Muszę tam iśc i jej pomóc. Było mi słabo z każdą chwilą coraz gorzej. Jednak podniosłam się. Zebrałam wszystkie siły i pobiegłam ścieżką. Usłyszałam jakiś cichy odgłos i ukryłam się.Dwa cienie zbliżały się w stronę Shinon, która zamykała portal. Co mam zrobić?
- Shinon! - wrzasnęłam.
Rzuciłam się w jej stronę .
- Raven zostań!
Nie posłuchałam jej.

                                                           

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 10 część 2

                                                               Rozdział 10 część druga
                                                                        klucz
Chyba mnie już znacie. Jestem Raven Icelake piąty jeździec dusz. Moje życie nie układa się tak jakbym chciała. Stałam się częścią legendy, moja najlepsza przyjaciółka jest teraz moim największym wrogiem, nie ustaliliśmy jeszcze położenia Anne, a Dark Core w każdej chwili mogą uwolnić Garnoka. Czy może być gorzej? Nie wiem. Ale jestem jeźdźcem dusz i to jest moje przeznaczenie.
                                                            *  *  *
- Derek uważaj!
- Staram się!
Staliśmy za budynkiem. Już tylko parę kroków dzieliło nas od poczty.
- Chodź. Tylko cicho. Polegają na słuchu.
Dostaliśmy się do środka.
- Szybko drukuj!
- Musze najpierw przegrać zdjęcia na komputer.
- Stanę na czatach. Ale proszę, pospiesz się.
Obserwowałam z ukrycia prześladowców. Byli zdeterminowani. Nie mogli wyjść z miasta. Drukarka wydała głośny dźwięk. Potwory wyczuły naszą obecność i zmierzały w naszym kierunku.
- Mam zdjęcie!
- Musimy uciekać!
Dobiegliśmy do bramy.
- Jak mamy się wydostać?- spytał
- Dlaczego my zawsze nie dopracowujemy planów... Alex, co teraz?
Byli coraz bliżej.
- Shinon, masz jakiś pomysł?
- Mam tylko nadzieje,że radny nie będzie mial do mnie pretensji.
- Co chcesz...
- Enerugi ken kassei-ka! 
Kolejne zaklęcie. Shinon wyjęła swój miecz, który zmienił kolor. Zamachnęła się i rozcieła kłódkę w bramie.
- Yosetsu geto!
Po wyjściu za bramę jej dwie części stopiły się razem uniemożliwiając prześladowcą wyjście.
- Co my byśmy bez ciebie zrobiły.
Pojechałyśmy do Conrada.
- Nie wiem czy klucz, który wam zrobię będzie działać.
- Musimy spróbować.
- Jedna z was musi mi pomagać. Która najlepiej radzi sobie z narzędziami?
- Shinon- odpowiedziałyśmy.
- Dasz radę.
Kiwnęła głową.
- Będę mówić ci co masz robić. Tylko szybko bo będziesz musiała zaczynać wszystko od nowa.
Shinon najpierw podgrzewała żelazo, wykuwała je i chłodziła. Cały czas powtarzała tą samą czynność dopóki Conrad jej nie przerwał.
- Świetnie się spisałaś.
Wręczył nam klucz.
- Możecie już jechać, ale uważajcie. W Golden Hills jest niebezpiecznie.
Ruszyłyśmy w drogę. Najpierw weszłyśmy do biblioteki.
- Jesteście! Macie klucz?
- Tak- pokazała go Alex.
- Extra. Posłuchajcie tego - zaczęła Linda- Na górze Scarecrow rośnie jedyne w  Jorvik złote jabłko. Pi rozstawiła tam starze by nikt nie mógł go zerwać.
- Pamiętam, że kiedyś były tam organizowane wyścigi - powiedziała Alex - Kiedy jeszcze rosło tam pełno złotych jabłek. Ścigałam się z Katją.
- Ktoś mi powie wreszcie, kto to jest ta Katja?- spytałam.
- Ona nie jest do końca człowiekiem... Jest czymś pomiędzy nami a duchem z Pandorii. Kiedyś porwała Jamesa i chciała Tin- cana w zamian. Myślę, że nadal jest też jednym z jeźdźców mroku.
- A... Myślicie, że klucz zadziała?
- Miejmy nadzieje.
- Linda zostaje nam jeszcze sprawa tych strachów na wróble.
- Tak... Potrzebujemy przedostać się przez te wszystkie potwory.
- A może... światło Aideen?
- Shinon, jesteś genialna!- krzyknęła Linda - Potwory nie mogą się do niego zbliżyć!
- Super. Tylko skąd my je weźmiemy? - spytała Lisa.
- Ja... No... Shinon widziałaś mnie jak świeciłam? Tam u Dark Core.
- Rzeczywiście... Ciało Raven wytwarza bardzo duże ilości światła.
- Ale czy należy ono do Aideen?
- Jestem prawie pewna.
- Raven poradzisz sobie?
- Nie mam wyjścia.
- Jedźmy już. Szegóły uzgodnimy potem.
                                                       *  *  *
Podjechałyśmy pod bramę. Zaraz miałam wejść do Golden Hills. Tylko, że bez Cinnamon to nie to samo...
Alex podała mi klucz.
- Ty powinnaś ją otworzyć.
Uśmiechnęłam się i przekręciłam klucz. Nie zadziałał. Spróbowałam jeszcze raz. Tym razem się otworzyła. Po tylu latach czekania nareszcie mogę tu wejść... Szkoda, że nie mogę pozwiedzać tylko walczyć z czarownicami. Mówi się trudno... Weszłyśmy. Było tam pięknie. Tak jakby jesień panowała tu przez cały rok.
- Chodźcie. Góra Scarecrow jest niedaleko.
Musiałyśmy przeskoczyć przez dziurę w kamiennym moście. Widoki były cudowne. Żałuję, że ze mną nie ma Cynamonki. Kupię jej potem jakiś prezent.
- Wszystko w porządku? - spytała Lisa.
- Tak...
- Jesteśmy na miejscu.
Zza wejścia wyszła postać. Alex wytrzeszczyła oczy.
- Katja?!
- Cześć Alex. Jak tam twój braciszek?
- Zejdź nam z drogi.
- Ja też chce złote jabłko.
- Byłyśmy pierwsze!
Katja cicho się zaśmiała.
- Wszyscy tak mówią... Może mały wyścig?
- Jak przedostaniesz się przez potwory?
- Mam moc Garnoka. Boją się mnie. To jak będzie?
- Nie mamy wyjścia... Raven, gotowa?
- Yhm.
Skupiłam całą swoją energię. Pomyślałam o Anne, o Cinnamon, o Ivy...
Światło Aideen zaczęło świecić.
- Start!
Popędziłyśmy na górę. Wszystkie atakujące mnie potwory rozpływały się pod wpływem światła.
- Szybciej South!
Prowadziliśmy. Byliśmy już na górze. Zerwałam jabłko.
- O nie!
Przestałam świecić!
- Uciekajmy!
Zjeżdżaliśmy w dół gdy nagle Katja zepchnęła nas na bok. Mój koń stanął dęba, a ona wzięła jabłko.Chciało mi się płakać. Zawiodłam ich wszystkich...
- Raven poluzuj wodze i zaufaj mi.
Automatycznie wykonałam polecenie głosu. South ruszył tak szybko, że prawie z niego spadłam. Podjechał do Katji. Skoczyłam na Khaana (jej konia). Wierzgnął, ale mocno się trzymałam. South zajechał im drogę.
- AAAA!!!- wrzasnęła Katja i gwałtownie zachamowała.
Chwyciłam jabłko i przeskoczyłam z powrotem na Southriver.
- Szybko! Meta już blisko!
Już prawie... Nagle strachy na wróble zastawiły nam drogę. Chciałam zahamować ale...
- Zaufaj mi...
South skoczył wysoko w górę. Byliśmy na mecie. Wygraliśmy.
- Udało ci się!
- To zasługa Southriver. Nawiązałam z nim więź. Może do mnie mówić.
- Wiedziałam, że będziecie zgraną drużyną- powiedziała Shinon.
- Co teraz?
- Trzeba dać Pi jabłko.

niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 9

                                                              Rozdział 9
                                                             Spotkanie

Siedziałam w pokoju i czekałam aż przyjdzie Alex. Zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Hej Raven...
To była Ivy.
- Czego chcesz?
- To, że jesteśmy po różnych stronach, to nie znaczy, że nie możemy się przyjaźnić.
- Jak to nie znaczy?! Moim przeznaczeniem jest pokonać cię w ostatecznej walce! Czemu to robisz? Czemu chcesz zniszczyć Jorvik?
- Jorvik to pechowe miejsce. Wiesz ile ludzi i koni tu zginęło?! W tym moja mama i mój kucyk Summersong... Chce zniszczyć tą wyspę i druidów, którzy uważają, że wszystko im wolno.
- Niszcząc druidów zniszczysz mnie.
- Odejdź od nich. Dołącz do nas. Będziemy razem rządzić Jorvik, a może i całym światem.
- Czy wy nie rozumiecie, że taki potwór jak Garnok nie da się kontrolować?!
- Pan Sands znalazł sposób.
- Pan Sands i wy wszyscy wylądujecie albo na dnie oceanu albo w brzuchu Garnoka!
- Czyli nie dołączasz?
- A jak myślisz?!
Rozłączyłam się. Co to miało być? Jeszcze czego...
- Raven jedziemy! - krzyknęła Linda.
Wsiadłam na Southriver i pojechałyśmy cwałem do Srebrnej Polany. Trudno było opisać co się tam działo. Na niebie były czarne chmury. W powietrzu wisiała mgła. Na środku miasta i po jego bokach znajdowały się podłużne dziury, z których świeciło różowe światło. Z dziur wychodziło coraz więcej prześladowców. Mieszkańcy wrzeszczeli i uciekali.
- Szybko trzeba im pomóc!
- Ale jak?
- Hmm...Alex, spróbuj użyć Ataku Dusz.
Alex zebrała swoją energię i uderzyła światłem w prześladowce. Niestety na niematerialne ciała Atak Dusz nie działał.
- Co teraz?
- Za dużo ich!
Otoczyli nas.
- To koniec... Nie uda nam się uciec... Nie uczyłyśmy się żadnych potrzebnych zaklęć...
Potwory były dosłownie wszędzie. Zmieniali niewinnych ludzi w cienie! I zaraz to samo miało spotkać nas...
Już mieli nas dotknąć gdy nagle...
- Shirudo izado kassei-ka!
To było zaklęcie. Słyszałam kiedyś jak Elizabeth je wypowiadała. Wokół mnie i pozostałych dziewczyn pojawiła się przezroczysta kopuła, przez którą te dziwne stworzenia nie mogły przejść. Tylko kto wypowiedział to zaklęcie?
- Czy to jest...
- Shinon!- krzyknęłyśmy wszystkie na raz
- Tęskniłyście?
- I to jescze jak!
- Shinon, jak mamy ich pokonać?
- Nie mam pojęcia...
- Zadzwonię do Elizabeth- powiedziała Linda.
- Jak udało ci się wydostać?
- Skoro potrale do Pandorii się otworzyły nie mogłam zmarnować okazji i przez nie wyjśc.
- Słuchajcie!- krzyknęła Linda- Jest jeden sposób by się ich pozbyć.
- Jaki?
- Można ich wciągnąć do specjalnego urządzenia, coś w stylu odkurzacza.
- Gdzie możemy znaleźć coś takiego? - spytała Lisa.
- W tym problem... To urządzenie może skonstruować tylko czarownica Pi.
- Czarownica Pi?!
- Kto to? - spytałam.
- Pi jest okropną wiedźmą mieszkającą na bagnach Golden Hills.
- Kiedyś była żoną burmistrza Klausa, ale czarna magia zaczęła ją interesować i pod jej wpływem zmieniła się w czarownice.
- W Golden Hills? Przecież bramy są zamknięte!- powiedziałam.
- No właśnie. Za nim tu z tym wrócimy może być już za późno.
- Każe radnemu zrobić ewakuacje miasta. Zamkniemy prześladowców w środku.
Lisa odebrała telefon.
- Dobrze... rozumiem...
- To Elizabeth. Plan jest taki: Najpierw pójdę z Lindą do biblioteki i dowiemy się czegoś o górze Scarecrow. Musimy mieć pewność czy te wszystkie latające tam strachy na wróble i potwory to nie sprawka Pi. Wy w tym czasie musicie załatwić klucz do Golden Hills.
                                                                  *  *  *
Pojechałyśmy do Moorland. Mieszkał tam kowal Conrad Marsdeen.
- Dzień dobry.
- Witajcie. W czym mogę wam pomóc?
- Byłby pan w stanie wykuć nam klucz do Golden Hills?
- Do Golden Hills? No cóż... Musiałbym wiedzieć jak wygląda.
- W zamku jest zdjęcie burmistrza Klausa z kluczem zawieszonym na szyi.
- No tak! Musimy jeszcze pożyczyć od kogoś aparat.
- Mój brat może  nam dać.- powiedziała Alex.
- Super. Ty i Raven pojedziecie do Fort Pinta, a my przygotujemy warsztat.
                                                               *   *   *
- James!
- O, cześć Alex. Jestem trochę zajęty.
- Potrzebujemy twojej kamery!
- Właśnie jej używam. Możesz już iść?
- Słuchaj braciszku. Potrzebujemy tego głupiego aparatu by ocalić świat!
- Nie.
- To nie wystarczający powód?!
- Przestańcie się kłocić! - krzyknęłam- James ta kamera jest nam bardzo potrzebna do ratowania Jorvik.
- Katja wróciła...- szepnęła mu do ucha Alex.
James jakby lekko podskoczył słysząc te słowa.
- No dobrze... Weźcie ją.
- Gdy skończę walkę z Dark Core policzę się z tobą - powiedziałą jego siostra po czym ruszyła do zamku a ja za nią.
W środku był olbrzymi obraz przedstawiający burmistrza Golden Hills z kluczem. Zrobiłyśmy mu zdjęcie.
- Ups! Jest mały problem...
- Jaki? - spytałam
- Musimy to przecież wydrukować... A przecież aktualnie Srebrna Polana jest więzieniem dla prześladowców.
- No extra... Masz numer do Derka?
- Anne by miała...Czekaj...
Dziewczyna sprawdzała numery w telefonie.
- Mam! Kiedyś Derek nam pomagał ze sprawami z Dark Core. Może znów się zgodzi. Chociaż jest trochę smutny z powodu zaginięcia Anne.
Zadzwoniłam
- Halo?
- Cześć Derek. To ja Raven.
- Gratuluje, że zostałaś piątym jeźdźcem dusz.
- Dzięki... Gdzie teraz jesteś?
- W hotelu. W zajeździe pod wilkiem.
- Sluchaj... Pomożesz nam?
- Jasne.
- To trochę ryzykowne. Musisz wydrukować nam zdjęcie.
- To niemożliwe. Drukarka jest w mieście!
- Derek... Zrób to dla Anne...
Uratujemy ją, ale potrzebujemy twojej pomocy...
- No dobrze. Przekonałaś mnie. Spotkajmy się przy bramach.
Chwilę później wszyscy byli na miejscu.
- To jak mamy przejść przez bramę- spytał Derek.
- Przeskoczycie- powiedziała Shinon.
- Jak?!
- Staniecie na Southriver. Raven dasz radę?
Wspiełam się na konia i przeskoczyłam na drugą stronę.
- Pomożcie Derkowi.
Z trudem przeszedł przez ogrodzenie.
- Uważaj na prześladowców.

Koniec części pierwszej. Ciąg dalszy nastąpi...


piątek, 15 maja 2015

Rozdział 8


                                                                   Rozdział 8

- Halo?
- Cześć Ivy.
- Hej Raven. Nareszcie zadzwoniłaś.
- Nie odbierałaś telefonu. Kiedy wróciłaś do Jorvik?
- Tydzień temu.
- Co?! Czemu mi nie powiedziałaś?
- Miałam na głowie ważne sprawy, o których wolałabym nie mówić...
- Możemy się spotkać?
- Jasne.
- Dzisiaj o 18:00. W naszej górskiej kryjówce.
- Ok.To do 18:00.
Rozłączyła się. Ivy coś przede mną ukrywała tylko nie wiem co...
                                                            * * *
Alex do mnie podbiegła.
- Raven, zanim pójdziesz... Fripp chciał cię spytać czy nie widziałaś ostatnio pracowników Dark Core.
- Tak... Chyba czegoś szukali.
- Niech to... Zbierają kamienie do ceremonii światła!
- Co?!
- Idź do Ivy.  Potrzebujemy więcej druidów.
Jadąc przełęczą zastanawiałam się, jak fajnie byłoby gdyby Ivy została druidem. Przedstawiłabym ją Shinon. Napewno dobrze by się dogadywały. Ratowałybyśmy razem świat... Dotarłam na miejsce. Ivy już tam była.
- Cześć! - krzyknęła.
- Hejka.
Gdy się do siebie zbliżyłyśmy obie złapałyśmy się za głowę. Gwałtowny ból przeszył całe moje ciało. Zaczęłam świecić tak jak wtedy u Dark Core. Ivy krzyknęłą z bólu.
- Co się dzieje?! - spytałam trochę tym wszystkim zdzwiona.
- Nie mam pojęcia!
Świeciłam coraz mocniej powodując cierpienie przyjaciółki. Nagle poczułam okropną energię. To była energia Garnoka.
- Czy to jest światło Aideen? - spytała.
- Raczej tak... Ivy czy ty ...
- Tak... Jestem piątym jeźdźcem mroku.
Otworzyłam buzię, ale nie mogłam nic powiedzieć. Słowa uwięzły mi w gardle. Moja najlepsza przyjaciółka jest teraz moim najgorszym wrogiem. Nie mogę w to uwierzyć! Ale wszystko na to wskazuje... Po policzku spłynęła mi łza. Wskoczyłam na Southa i szybko odjechałam.
- Raven, stój!
Nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Lisa zobaczyła jak wchodzę do pokoju.
- I co? Ivy zgodziła się zostać druidem?
- Jest teraz moim przeciwieństwem. Jest jeźdźcą mroku.
                                                     * * *
- Czyli mają już wszystkich jeźdźców? -spytał Fripp.
- Na to wygląda...
- W każdej chwili mogą uwolinić Garnoka.
- Nie możemy go powstrzymać. Oni mają księgę ceremonii światła!
- Mamy jeszcze jeden problem. I to dość duży - zaczęła Elizabeth - Portal do Pandorii się otworzył obok Srebrnej Polany. Prześladowcy wychodzą przez niego i atakują mieszkańców!
- Alex, Linda, Lisa i Raven idźcie ich ratować. My spróbujemy odnaleźć położenie Anne.

Czyli to moja kolejna przygoda z Pandorią? Nie mogę się pogodzić z utratą Shinon i z tym,że Ivy jest zła... Z resztą po co mam tam iść? Nie mam żadnej mocy ani symbolu... Według Avalona, jednego z druidów, mój symbol nie będzie ani planetą, ani gwiazdą. To czym będzie?

poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 7

                                                            Rozdział 7

Lisa spędzała czas ze Starshinem, który bardzo się za nią stęsknił. North był starsznie smutny i nie chciał pić ani jeść. Alex, Linda, Elizabeth i Fripp obmyślali plan. A ja siedziałam w pokoju i myślałam nad tym co się stało. Ivy nie odbierała. Książkę o Jorvik przeczytałam już chyba 6 razy. Wyszłam na dwór. Poszłam wolnym krokiem do kawiarni. Wypiłam herbatę i postanowiłam iść na spacer w stronę rzeki. Nudziło mi się bez Shinon. Nagle w krzakach ujrzałam postać. Był to pracownik Dark Core. Wydawało mi się, że czegoś szuka. Wróciłam do wioski uważnie się rozglądając.
- North, jak tam?
Był bardzo słaby. Od dwóch dni nic nie miał w pysku.
- Słuchaj, tak dalej być nie może. Jesteś mądrym koniem. Uratuję Shinon. Obiecuję ci.
Podałam mu jabłko.
- Proszę... Zjedz...
Powąchał. Zawachał się.
- Shinon chciałaby żebyś jadł...
W końcu ustąpił i zjadł.
- Mądry koń.
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
- Southriver, chcesz się przejechać?
Osiodłałam  go i ruszyliśmy przełęczą do Firgrove. W wiosce kupiłam jedzenie i pojechałam do naszej kryjówki. Był tam mały kawałek polanki na wysokiej górze z ogrodzeniem. Stał tam mały drewniany domek.
Często przyjeżdżałam tu z Cinnamon. Rozścieliłam koc i wyjęłam prowiant.
- Dla ciebie też coś mam.
Podałam mu trzy kostki cukru.
- Zdaje mi się, czy któs jest w domku?
Drzwi były lekko uchylone. W środku leżał brązowy kociak.
- Co ty tu robisz?- spytałam ze śmiechem.
- Miauuu.
Uśmiechnęłam się.
- Chodź. Zabiorę cię stąd.
Włożyłam go ostrożnie do torby i wróciłam do Valedale.Linda stała pod moim pokojem.
- Dobrze, że jesteś. Zebranie w sekretnym kręgu.
Poszłyśmy ścieżką i przeniosłyśmy się do kręgu.
- Nareszcie są- powiedział jeden z druidów.
- Raven ma też własne życie- odezwała się Lisa
- Przejdźmy do rzeczy. Shinon jest w Pandorii, a to dla nas wielka strata- zaczął Fripp- Słyszałem, że Raven robi duże postępy w nauce. Mamy czterech jeźdźców dusz, ale to nie znaczy, że nie musimy szukać Anne.
- Fripp... Jeśli jestem piątym jeźdźcem dusz... To czy jest też piąty jeździec mroku?
- Bardzo dobre pytanie. Myślę, że niestety masz rację. Piąty jeździec mroku istnieje i jest jeszcze silniejszy niż reszta.
- Musimy odnaleźć Anne!
- Ale ona może być wszędzie... Wyjechała dawno temu.
- Raven, mogłabyś coś dla nas zrobić? - spytał Fripp
- Oczywiście.
- Masz przyjaciółkę, Ivy prawda?
- Yhm.
- Mogłabyś się z nią spotkać i zaproponować jej dołączenie do druidów?
- Jasne. Spróbuję ją przekonać.
Przeniosłam się z powrotem do wioski. Pobiegłam do pokoju i wzięłam telefon. Zadzwoniłam do Ivy.

piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 6

                                                            Rozdział 6
                                                          Pandoria

Rano po skończonym treningu poszłam do Shinon.
- Cześć Raven.
- Hej. Chciałam cię zapytać dlaczego dopiero teraz zostałaś druidem.
- Już mówiłam to Elizabeth. Bycie druidem to wielka odpowiedzialność.Nie jestem na to gotowa... Ja muszę być wolna, nie mieć ogranieczeń... Rozumiesz?
- Chyba tak...
- Pojedziemy gdzieś?
- Ok.
Wsiadłyśmy na konie.
- Spróbuj mnie dogonić!- krzyknęła.
- Szybko South! Za Shinon!
Pędziłyśmy przez łąki Everwind i dotarłyśmy do opuszczonych pól. Mój telefon zadzwonił.
- Halo?
- To ja, Alex. Gdzie jesteście?
- Na opuszczonych polach. Coś nie tak?
- Świetnie. Przyjedźcie do Greendale.
Rozłączyła się.
- O co chodzi?- spytała Shinon.
- Jedziemy do Greendale.
Po krótkiej jeździe byłyśmy na miejscu. Była tam Alex i koń Lisy, Starshine.
- Nareszcie jesteście.
- Cześć Raven. My się już znamy. Hej Shinon.
- Starshine? Czemu cię słyszymy?!
- To dziwne, prawda? Przecież tylko Lisa powinna mnie słyszeć.
- Teraz to nieważne- przerwała Alex.- Starshine wie gdzie prawdopodobnie znajduję się Lisa.
- Naprawdę?
- Zaprowadź nas.
Jechaliśmy ścieżką. Potem zeszliśmy stromą skrapą. Zza gałęzi położonych na ziemi świeciło różowe światło.Alex je odgarnęła. W ziemi była podłużna dziura. Stąd pochodziło światło.Starshine tam podszedł.
- Lisa, słyszysz mnie? Lisa?
- S-Starshine? To ty?- odpowiedział dośc dziwny głos.
- Tak to ja! Jestem tu razem z Alex, Shinon i Raven, która została piątym jeźdźcem dusz.
- J-jak to możliwe?
- Wszystko potem wyjaśnimy- powiedziała Alex.
-Dobrze się czujesz?
- Nie... Tu jest okropnie... Z każdą sekundą coraz gorzej...
- Wyciągniemy cię stąd! - krzyknął Starshine ze łzami w oczach.
- A p-podobno konie nie płaczą... J-już za późno by mnie uratować...
- Nie mów tak...- odezwała się Shinon- Nie możesz się poddawać. Uratujemy cię!
- Znajdźcie Anne... Wtedy będziecie mieć czterech.... J-jeźdźców...
I to przeze mnie nie uratujemy Lisy? Dlatego, że jestem piąta? Nie mogę tak tego zostawić.
- Lisa, pójdę po ciebie do Pandori- powiedziałam
- N-nie to niebezpieczne...
- Ona ma rację.
- Pójdę tam z wami lub bez.
- Ja z tobą pójdę- powiedziała Shinon.
- Nie możecie ratować Lisy beze mnie!- krzyknął Starshine.
- Alex?
- No dobra...
- South, North, Tin- Can?
Wszystkie konie zarżały.
- A więc postanowione. Wyruszamy do pandorii!

                                                * * *
Późnym wieczorem dojechaliśmy do Vale Dale.
- Przejdźmy tą zakręconą ścieżką- powiedziała Alex.
Po zrobieniu tego przenieśliśmy się do sekretnego kręgu druidów.
- Witaj piąty jeźdźco dusz- odezwał się piskliwy głos.
- Ty jesteś Fripp?
- Tak, słyszałaś o mnie?
- Tylko w legendach...
- Co was tu sprowadza?
- Wiemy gdzie jest Lisa.
- Naprawdę?
- W Pandorii.
Fripp trochę się zdziwił.
- Chcemy tam wyruszyć i ją uratować.
- Przez portal przejdą tylko dwie osoby i dwa konie.
- W takim razie pójdę ja i...
-Nie Alex. Ty i Starshine zostajecie tutaj.
- Ale to zbyt niebezpieczne!
- To będzie idealna lekcja dla początkującego druida i nowego jeźdźca dusz.
- No....Ale...Dobrze...
- Shinon powierzam ci opiekę nad Raven. Jeśli coś się stanie Dark Core będą mieli ogromną przewagę.
- Nie martw się Fripp. Ona umie o siebie zadbać.
- Ruszjacie już.
Portal się otworzył. Wsiadłyśmy na konie. Shinon złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się. Przejechałyśmy przez portal, który zamknął się za nami. W Pandori wszystko było różowe.
- Niczego nie dotykaj. Uważaj na jeziora i na kwiaty. Niektóre są zabójcze.
- Jasne.
Przeszły mnie jakiś dziwne dreszcze. W Pandorii po dłuższym czasie można było zwariować.
- Szukajmy Lisy.
- Ale gdzie? Pandoria jest ogromna. Po co w ogóle powstała?
- To planeta dużo galaktyk stąd,o której żaden zwyczajny człowiek nie wie. Została więzieniem dla prześladowców.
- Co się stanie jak dotkniemy jednego z nich?
- Nikt tego nie wie... Słyszałam, że moższ się w niego zmienić...
- Aha...
Przejechałyśmy przez wielkie rózowe wzgórze.
- Patrz! Coś jest w jeziorze- powiedziała Shinon.
Jezioro było jasno fioletowe.
- Czy to jest...
Podeszłam bliżej.
- Lisa! - wrzasnęłyśmy.
- Słyszysz nas?
- Czy ona żyję?- spytałam
- Nie wiem...
- Musimy ją wyłowić!
- Nie możemy się zamoczyć w wodzie.
- I co teraz?
- Mam pomysł. Zdejmij uzdę.
Związałyśmy dwie uzdy. Shinon rzuciła naszą ,,liną'' i zahaczyła o rękę Lisy.
- Pomoż mi ją wyciągnąć.
Ciągnęłyśmy z całych sił aż w konću dziewczyna znalazła się na brzegu.
- Lisa! Lisa, słyszysz mnie?
Potrząsnęłyśmy nią parę razy.
- Sh-Shinon? Raven? Co wy tu robicie?
- Ty żyjesz!
Rzuciłyśmy się na nią i mocno przytuliłyśmy.
- Powtórze pytanie. Co wy tu robicie?
- Przyszłyśmy cię uratować!
- Jak znalazłaś się na dnie tego jeziora?
- Cóż... Było mi bardzo słabo. Szukałam jakiegoś miejsca na odpoczynek. Wtedy potknęłam się o kamień i wpadłam do jeziora. Próbowałam wypłynąć, ale coś mnie trzymało za nogę. Potem straciłam przytomność.
- Shinon, patrz ile tu prześladowców...- powiedziałam.
- Musimy uciekać. Mam tylko nadzieję, że Fripp otworzył już portal.
Pojechałyśmy do portalu. Był już otwarty.
- Zaraz, czekajcie!- krzyknęła Lisa - Przecież przez portal przechodzą tylko dwa konie i dwoje ludzi!
Shinon uderzyła się w głowę.
- Zapomniałam o tym!
- Nie ma czasu! Dziesiątki prześladowców się zbliżają!
- Ja zostanę- powiedziała Shinon- Wy idźcie.
- Nie! Nie zostawimy cie tutaj!
- Raven, zrozum. Jesteście jeźdźcami dusz. Musicie pokonać Garnoka i uratować Jorvik. Lisa zabierz Northa.
Koń zaczął się wyrywać.
- Nie bądź uparty, North. Idź z nimi. Niedługo znów się spotkamy. Idźcie już!
- Shinon...
- Raven, ten plan też mi się nie podoba- powiedziała Lisa - Ale nie ma wyjścia.
- Szybciej!
Lisa wsiadła na Northa i pociągnęła za uzdę Southa. Portal zamknął się za nami.
- Fripp, musimy wrócić po Shinon!
- Nie wystarczy mi energii, żeby znowu otworzyć przejście. Przykro mi...
Pociekły mi łzy. Shinon nie miała konia. Była tam całkiem sama. Świetnie walczy, ale nie ma szans z tyloma przeciwnikami.
- Doceniam odwagę Shinon- powiedział Fripp- Jeśli do nas wróci nagrodzę ją. Od teraz należy do najlepszych druidów w kręgu słońca.

   Portal do Pandorii
   Starshine
 
 



czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 5

                                                            Rozdział 5

- Musimy wrócić do Vale Dale i rozpocząć twój trening.
- Ale sama powiedziałaś, że to za duże ryzyko.
- Może i tak, ale druidzi się martwią. Pewnie myślą, że zginęłaś. Z resztą z doliny do domku Elizabeth jest bardzo blisko.
- No dobrze.
- Wezme ze sobą miecz. Na wszelki wypadek.
Pojechałyśmy ścieżką rozglądając się na boki i uważając by nikt nas nie zauważył.
- Raven!-krzyknęła Elizabeth- Ty żyjesz!
- To Shinon mnie uratowała.
- Znowu nam pomogłaś, Shinon.
- Nie ma sprawy. Musicie jak najszybciej zabrać się za trenowanie Raven.
- Oczywiście. Instruktor już czeka. Shinon jesteś taka odważna... I już długo nam pomagasz... Może chciałabyś zostać druidem?
- No nie wiem... Jestem raczej typem wolnej, samotnej wojowniczki.
- Po tym jak pokonamy Garnoka będziesz mogła wrócić do swoich zajęć.
- Dobrze. Mam tylko jedno pytanie. Mam pokonać Garnoka pistoletem?!
- Skoro jesteś druidem mogę nauczyć cię paru zaklęć potrzebnych w walce.

                                                           * * *'
Wjechałam na duży padok. Instruktor już czekał.
- Witaj Raven. To twój koń?
- Nie...
- Spróbuj nawiązać z nim więź podczas treningu. Wygląda na odważnego i silnego konia. Musisz skupiać się w trakcie ćwiczeń by odkryć swoją moc. Zacznijmy od treningu mentalnego. Zobaczymy ile wiesz o Jorvik.
- Dobrze.
- Kto przewodzi druidami?
- Fripp.
- Kto odkrył Jorvik?
- Jon Jarl.
- Ile jest jeźdźców dusz?
- Aktualnie pięciu.
- Jaki symbol ma Anne?
- Słońce.
- Jaką moc ma Alex?
- Soulstrike
- Świetnie. Teraz coś trudniejszego. Ty i twój koń musicie uciekać przed prześladowcami cienia.
- Oni są prawdziwi?
- Nie. To tylko iluzja.
 Ruszyłam przez padok. Prześladowcy zbliżali się z czterech stron. Byli dosyć wolni, więc zostałam przy krawędzi przez jakiś czas.
- South, dasz radę ich ominąć?
Koń parsknął i ruszył do przodu i gwałtownie skręcił przy krawędzi ogrodzenia. Byli tuż za nami. Zaczęli przyśpieszać.
- Musimy się rozdzielić. Nie daj się im dotknąć.
Dwaj przeciwnicy ruszyli za mną i dwaj za Southem.
- Raven, wytrzymajcie do końca lekcji. Jeszcze tylko minuta!
Pobiegłam na drugi koniec padoku. Minęło trochę czasu za nim mnie dogonili.
- 30 skeund.
South z łatwością unikał wrogów. Patrząc jak to robi zagapiłam się i prześladowca już miał mnie dotknąć.
Wtedy Southriver wziął mnie na swój grzbiet i uratował.
- 3, 2, 1 koniec!
Prześladowcy zniknęli.
- Wspaniale sobie porzadziliście.
- A co jest moim symbolem?
- Obawiam się, że odkryjesz to go dopiero w ostatecznej walce.

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 4

                                                                        Rozdział 4
                                                                       Shinon

Obudziłam się w namiocie. Było mi strasznie zimno. Wyszłam na dwór.
- O, Obudziłaś się- usłyszałam głos.
- G-gdzie ja jestem?
- W Dolinie Ukrytych Dinozaurów. Jestem Shinon, a ty?
- Raven.
Sinon miała krótkie, czarne, potargane włosy. Dwa długie kosmyki zwisające z przodu miała zapięte dużymi,
niebieskimi spinkami. Ubrana była w krótką zielono-czarną kurtktkę, ciemno zielone spodnie i biały szalik.
- Nie jest ci zimno?- spytałam.
Jej strój nie za bardzo pasował do panującej tu pogody.
- Przyzwyczaiłam się. Wszystko w porządku?
- Yhm. To ty mnie uratowałaś?
- Tak. Od jakigoś czasu pomagam druidom.
- To twój obóz?
- Nie, to obozowisko Nica Stoneground.
- Nica Stoneground? Tego Nica? Tego słynnego podróżnika?
- Właśnie jego. Wyjechał na tydzień.
- Gdzie Cinnamoncake?
Shinon westchnęła.
- Dark Core ją złapali...
- J-Jak to?!
- Próbowała cię chronić...
Niemogłam w to uwierzyć. Shinon mnie objęła.
- Nie martw się. Odzyskamy ją.
- Przecież oni ją zabiją!
- Nic jej nie zrobią. Jest im potrzebna.
- Dlaczego to ja zostałam jeźdźcem dusz! Czemu nie ktoś inny? Chciałabym, żeby wszystko było jak dawniej! Mój koń był dla mnie wszystkim....
- Wiem co czujesz... Moja przeszłość jest gorsza od twojej.
- Naprawdę?
- W stajni do której codziennie przychodziłam była śliczna klacz fiordzka.Nie była moja, ale bardzo się do niej przywiązałam. Pewnego dnia ja i moja przyjaciółka pojechałyśmy na przejażdżkę. Ścigałyśmy się z góry i wjechałyśmy na drogę. Ciężarówka tędy przejeżdżała. Cindy i jej koń wpadły pod koła i zginęły na miejscu. Moja klacz stanęła dęba i uratowała mnie przed pojazdem, ale...- w oczach Shinon pojawiły się łzy- Ale... Nie przeżyła... Ona oźrebiła się parę dni przed wypadkiem. Źrebię było samotne więc się nim zaopiekowałam i przygarnęłam. Nazywa się North. Teraz jesteśmy nierozłączni. ja też nie mam rodziny. Tamtego dnia straciłam konia i przyjaciółkę... Bardzo długo nie mogłam usiąść w siodle. Bałam się, że przeze mnie jeszcze komuś stanie się krzywda. Ale przezwyciężyłam strach.
- Przepraszam, że spytałam.
- Nic nie szkodzi. Jesteś głodna?
Kiwnęłam głową.
Przy namiocie było ognisko. Shinon dała mi ciepłą herbatę i nalała zupy.
- Jak uratujemy Cinnamon?
-Trzeba to uzgodnić z druidami. Narazie nie możesz wychodzić z doliny.
- Czemu?
- Dark Core będą chcieli cię złapać.
- To jak mam coś zrobić nie opuszczając tego miejsca?
- Wszystko jest pod kontrolą. Chodźmy do stajni.
-Tutaj jest stajnia?
- To nie dokońca stajnia.
Niedaleko odogniska stała stajna, a raczej wielki namiot. Podłoga była pokryta gałęziami sosen.W środku stał fiord i koń szwedzki.
- To jest North. Koń o którym ci mówiłam, a ten szwed to Southriver. Są przyjaciółmi.
Sinon dała mi biały czaprak, brązowe ,puchowe siodło i ocieplaną uzdę.
- Założ ten zestaw Southowi. Zaraz przyniosę ci cieplejsze ubrania .
Shinon wyszła ze stajni i poszła do stoiska z ubraniami.
Zbliżyłam się do Southriver.
- Hej mały...Jesteś śliczny wiesz? Pomożesz mi uratować mojego konia?
South pokiwał głową.
- Widzę, ze się już zaprzyjaźniliście. Przebierz się.
Ubrałam grubą czapkę i buty z futrem w środku. Kurtkę miałam tą samą.
- Chodź Raven. Oprowadzę cię po dolinie.
Wsiadłyśmy na konie i pojechałyśmy ścieżką.
- Zaprowadzę cię do mojego ulubionego miejsca.
Po długiej jeździe byłyśmy na miejscu. Znajdowała się tam mała polanka.
- Założyłam tu mały obóz składający się z namiotu, szałasu i ogniska.
- Całkiem tu fajnie.
- Nawet Nic nie wie o istnieniu tego miejsca. To będzie nasz sekret, ok?
- Jasne.
- Nie mówiłam ci ale uwielbiam walczyć. W tym namiocie głównie trzymam broń.
- Serio? Jaką?
- Mam miecze, łuk i nawet pistolet. Używam ich tylko do rozrywki.
- Mogą się przydać przy ratowaniu Cinnamon.
- Też tak myślałam. Tobie nie będą potrzebne. Przecież będziesz miała jakieś moce.
- No tak... Tylko narazie nawet nie znam swojego symbolu....
- Napewno wkrótce się dowiesz. Pomożesz mi przenieść bróń?
- Yhm.
- South jest bardzo silny, więc nie powinnien mieć problemów.
Załadowałyśmy broń i ruszyłyśmy w drogę powrotną.

czwartek, 19 marca 2015

Rozdział 3

                                                               Rozdział 3
                                                      sekrety Dark Core

- Mam pomysł.
Wyszeptałam plan Cinnamon.
-Liczę na ciebie.
Zsiadłąm z niej i ukryłam się w krzakach. Cinnamon podeszła do starżnika i go ugryzła.
- Aua! Ty wstrętny...
Mężczyzna pobiegł za nią. Szybko przebiegłam górski szlak. Zobaczyłam wielką platformę i pełno kontenerów Dark Core. Podeszłam do kierownika.
- Dzień dobry...
- Co ty tu robisz?
- Ja chciałabym tu pracować...
- Ty? Tutaj? Ha ha!
Przewróciłam oczami.
- Możesz spróbować jeśli chcesz. Pozbieraj wszystkie odpady toksyczne i wrzuć je do wodospadu.
- Ale tak nie można! Cały wodospad zostanie zanieczyszczony!
- I co z tego? Udowodnij, że nadajesz się na pracownika Dark Core. Lepiej rób co ci każę.
Westchnęłam. Zebrałam wszystkie śmieci do worka. Nie mogłam ich przecież wyrzucić! Ale znalazłąm wyjście z tej sytuacji. Zawiązałam mocno worek. Jeśli wrzuce w nim śmieci woda pozostanie czysta. Potem je wyłowię. I tak też zrobiłam.
- Skończyłam.
- Teraz przynieś mi mój prowiant.
Podeszłam do małej lodówki. Wyciągnęłam z niej kanapkę.
- O fu! Z czym jest ta kanapka? Strasznie śmierdzi!
- He he... To kanapka z konia.
Przez chwilę nie mogłam nic powiedzieć. Pomyślałam o Cinnamoncake.
- Możesz już iśc. Przyjdź jutro.
- Po co w ogóle te maszyny?
-Cóż... To do projektu G.A.R.N.O.K.
Znowu mine zatkało. Garnok? Czyli to prawda!
- Aha... Mogłabym zajżeć do jaskini?
- NIE!- wrzasnął- Spadaj już!
Zeszłam w dół szlakiem.
- Cinnamoncake!
Rzuciłam się na nią i przytuliłam z całej siły.
- Nic ci nie jest? Gdzie strażnik?
Poczułam nagły przypływ energii.
- Zgubił się daleko w górach- usłyszałam czyjś głos.
- Kto to?
- To ja Raven.Cinnamon.
- Ty gadasz?!
- Tylko jeźdźcy dusz tak potrafią. Ale nasza więź jest jescze zbyt słaba bym mogła cały czas do ciebie mówić. Ivy wyjechała z Jorvik. Powinnaś znaleźć sobie przyjaciółkę, która będzie ci towarzyszyć.
Jesteś w wielkim niebezpieczeństwie. Dark Core już wiedzą kim jesteś. Będą  próbowali cię złapać.
- Ale ja muszę tam wrócić, żeby dowiedzieć się czegoś więcej.
- Wiem tylko tym razem będe ostrożniejsza i pójdę z tobą.
Potem słyszałam już tylko rżenie.
Następnego dnia powiedziałam wszystko Alex. Lindzie i Elizabeth.
- Nie możesz tam wrócić!
- A mam wyjście?
- Skoro wiedzą, że jesteś jeźdźcem to nie ma sensu. Równie dobrze moge iść ja albo Linda.
- Może kierownik się jeszcze nie dowiedział. Mam plan. Wszystko będzie dobrze.
- Mówłaś coś o jaskini. Wiesz co jest w środku?
- Nie pozwalają mi tam wejść.
- To znaczy,  że jest tam coś ważnego.
- Tylko co?
- Jest jeden sposób żeby się dowiedzieć. Zakradnę się tam w nocy.
- Ale Raven...
- Musze już isć. Spóźnię się do pracy.
                                                                               * * *
- Posprzątaj te wszystkie śmieci.
- Dobrze... Na czym polega projekt Garnok?
- Zbieramy potrzebne mate... Hej! To nie twoja sprawa!
- Chciałąm tylko wiedzieć na jaki cel paruję.
- Nie potrzebnie przyprowadziłaś tu tego konia.
Zaczął zmieniać temat.
- Idź naoliwić tą maszynę.
Wykonałam wszystkie obowiązki. Zapadła noc. Zostało już tylko dwóch pracowników i kierownik. Było ciemno więc nie powinni mnie zobaczyć. Już miałam wejść do jaskini gdy nagle zaczęłam mocno świecić.
Moja energia Aideen zaczęła świecić się akurat teraz?
- Co się dzieje Cinnamon?
Kierownik mnie zobaczył.
- Co jest?! Ja znam tą energię! To energia Aideen! Ona jest jeźdźcem dusz! Łapać ją gamonie!
Rzucili się na mnie. Cinnmon próbowała mnie obronić, ale dostała zastrzyk usypiający.
- Nie! Nie róbcie jej krzywdy!
Po chwili też dostałam zastrzyk i padłam na ziemię. Zanim zamknęłam oczy zobaczyłam  dziewczynę, która powaliła pracowników. Potem była już tylko ciemność.

czwartek, 12 marca 2015

Rodział 2

                                                               Rozdział 2
                                                              Tajemnica

Byłam już blisko źródła światła. Zobaczyłam cztery kamienne tablice, a na nich symbole słońca, księżyca, pioruna i gwazdy, które coraz mocniej świeciły.
- Co ty tutaj robisz o tak późnej porze?- usłyszałam głos.
-AAA!- wrzasnęłam.
Bardzo się przestraszyłam.
-Przepraszam nie chciałam cię wystraszyć. Nazywam się Elizabeth.
-J-Jestem Raven.
Kobieta była w średnim wieku. Miała długie rude włosy.
-A więc? Czemu nie jesteś w domu?
-Zabłądziłam. Chciałam dostać się do wioski.
-Wystarczy zejść tą ścieżką i jesteśmy na miejscu. Chodź. Mamy jeszcze wolne pokoje.
Nie miałam odwagi spytać o kamienie. Odprowadziłam Cinnamon do stajni i poszłam spać. Rano wstałam i poszłam do kawiarni zjeść śnadanie. Potem pobiegłam do Elizabeth.
- Dziękuje za to, że mnie wczoraj odnalazłaś.
-Nie ma sprawy. Mogłabyś coś dla mnie zrobić?
- Jasne.
-Weź tą różdżkę i pomachaj nią przy tamtych kamieniach. Wróć do mnie i powiedz mi, który się zaświecił.
Wyprowadziłam Cynnamonke i pojechałyśmy na miejsce. Wyciągnęłam różdżkę i wykonałam nią parę ruchów. Wszystkie kamienie się zaświeciły. Wróciłyśmy z powrotem do Elizabeth.
- I co?
- Wszystkie świecą.
- Niemożliwe!
Zdziwiłam się jej reakcją.
- Masz chwilę czasu?
- Chyba tak.
- Chodź do mojego domu musimy porozmawiać.
- Znasz legendę o jeźdźcach Dusz?
- To tylko bajka...
- Zaraz się przekonasz, że nie. Kiedy Aideen stworzyła Jorvik obudziła się zła istota z głębi oceanu. Garnok.
Za wszelką cenę chciał zniszczyć wyspę. Czwórka dziewczyn,  których łączy niezwykła więź z ich końmi
pokonały już raz Garnoka. Były to Lisa, Linda, Anne i Alex.
-Co?! Czemu nic mi nie powiedziały?
To były moje koleżanki z klasy. Dlaczego ukrywały przede mną coś takiego?
- Dla twojego bezpieczeństwa. Ale nieważne Garnok powrócił.
- I co ja mam do tego?
- Lisa wyjechała w trasę koncertową, a Anne na konkurs dressage'u . Nigdy już nie wróciły.
- Jak to?!
Od dawna zastanawiałam się czemu tak długo ich nie ma.
- Myślę, że jeźdźcy Mroku mają z tym coś wspólnego.
- Powtórze pytanie. Co ja mam do tego? - już prawie krzyczałam.
- Ciebie i Cinnamon łączy duża więź. Jesteś piątym jeźdźcem dusz.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam zdziwiona i przerażona.
- Czy pomożesz nam utarować Jorvik.
- Ja... Ale...
Musiałam im pomóc. Tu chodziło o całą wyspę.
- Od czego mam zacząć?
Elizabeth się uśmiechnęła.
- Zaraz przekaże Lindzie i Alex o wszystkim co się stało. Jedź do nich. Są w centrum jeździeckim.
Wsiadłam na konia i pojechałam do centrum.
- Cześc Raven! - krzyknęła Alex.
- Elizabeth na wszystko powiedziała przez telefon.
- Wejdźmy do biblioteki. Lepiej żeby nikt nas nie usłyszał.
Weszłyśmy do środka.
- Co mam robić jako jeździec dusz?
- Na początku musmiy udowodnić, że DarkCore chce uwolnić Garnoka.
- DarkCore? Ta firma?
- Tak.
Zawsze chciałam wiedzieć czym się zajmują.
- Musisz nam w tym pomóc.
- Wiemy, że dopiero teraz się dowiedziałaś,że jesteś Jeźdźcem i że to dla ciebie szok, ale jesteś nam potrzebna...
- Przed chwilą dowiedziałam się , że jestem częścią legendy, a wy chcecie mnie wysłać do DarkCore?!
- Oni mogą nas rozpoznać.
- Gdzie mam iśc?
- W Vale dale Dark Core ma swoją barykadę. Jedź tam.
- Myślicie, że mnie wpuszczą?
- Zatrudnij się u nich.
- Co?!
- Prosimy Raven.
- Już jadę...
Wróciłąm do Vale dale i podjechałam do wejścia barykady. Był tam strażnik.
- Emmm... Przepraszam.... Czy to jest firma Dark Core?
- Tak- odpowiedział krótko.
- Miałam tu pracować.
- To niemożliwe. Nie przyjmujemy dziewczynek i ich kuckyków.
- To klacz czystej krwi arabskiej.
- Kogo to obchodzi?
Strażnik się odwrócił. Musiałam się tam dostać.
- No i co teraz?- spytałam cicho Cinnamon.
Zastanawiałam się jak odwrócić jego uwagę.


   Wejście do barykady.

   Pracownik Dark Core

     Linda na swoim koniu Meteorze

      Alex na grzbiecie Tin-Cana









Proszę o komentowanie. Niedługo kolejny rozdział.



środa, 11 marca 2015

Rozdział 1

                                                                     Rozdział 1

                                                                                    Początek
Jestem Raven Icelake. Mieszkam blisko stajni Jorvik w małym domku. Nie mam rodziny, ale mam moją ukochaną klacz arabską Cinnamoncake. Czasami myśle, że rozumie wszystko co do niej mówię.
Opowiem wam moją historię. O dniu, który zmienił moje życie.
                                                                             * * *
Pobiegłam szybko do stajni.
- Cinnamoncake! Gotowa? Dzisiaj nasza pierwsza długa podróż.

Wyprowadziłam ją z boksu i osiodłałam. Zapomniałam wam powiedzieć, że Cynamonka (bo tak ją czasami nazywam) jest maści sabiano. Miała na sobie teraz biały czaprak, brązową uzdę i zielono brązowe siodło, które moja koleżanka Ivy kupiła mi w Golden hills. Sama nigdy tam nie byłam. Od jakiegoś czasu bramy są zamknięte. Ja ubrałam brązowy toczek spod, którego wystawał długi blond warkocz, brązowy płaszcz, białe spodnie i białe wysokie buty. To był nasz ulubiony zestaw. Wzięłam też torbę do, której spakowałam mapę,
książkę o Jorvik i pieniądze zarobione podczas pomogania w stajni.
- Możemy już jechać. Pojedziemy przez Greendale stamtąd do Srebrnej polany, a potem może do Moorland na noc, ale możemy w każdej chwili zmienić plany. Cinnamon parsknęła i jakby się uśmiechnęła.
Wsiadłam na nią i popędziłyśmy do lasu. Tam trochę zwolniłyśmy.
- Uwielbiam Greendale. Podobno lasy w Golden hills są jeszcze piękniejsze... Wątpie, że kiedyś się tam dostaniemy. Mowią, że są tam jakieś duchy czy coś...
Cynamonka pokazała głową na siodło.
- Tak, to jest siodło z Golden Hills. Ivy nam je kupiła. Tylko, że ona ma tam rodzinę i była tam przed zamknięciem bram. 
Westchnęłam. Moim marzeniem było kiedyś odwiedzić to miejsce. Słyszałam, że mają tam zawody i stajnie z wieloma parkurami, które można ćwiczyć kiedy się chce. Mają też na sprzedaż świetny sprzęt i ubrania oraz jedne z najdroższych i najlepszych koni. Naszym celem jest w przyszłości przeprowadzić się tam i wygrywać mistrzostwa. Ale najpierw muszę potrenować i lepiej poznać Jorvik.
- Musimy się pospieszyć. Jorvik nie jest bezpieczne nocą.
To była prawda.Ostatnio zaginęła jedna dziewczyna. Pojechała na przejażdżkę i jak się domyślacie nigdy nie wróciła. Bardzo interesuje się historią tej wyspy. Legenda głosi, że były tu tylko skały. Pewnego dnia przybyła tam dziewczyna. Nazywała się Aideen. Za pomocą magii stworzyła wyspę. Nikt nie wie czy to dokońca prawda. Dojechałyśmy do Srebrnej polany.
- Może zjemy w obserwatorium? Podobno mają tam dobre jedzenie. Z resztą  to i tak dla ciebie bez zanczenia.
Przejechałyśmy przez pola Everwind i weszłyśmy do kolejki linowej.
- Jakie piękne widoki... Spójrz! Widać Golden Hills!
Wysiadłam z wagonika i wyprowadziłam Cinnamon. Obok kolejki było obserwatorium i wejście na taras gdzie znajdowała się kawiarnia. Z tarasu było widać całe pola Everwind, Vale dale i centrum jeździeckie. Właśnie podszedł do mnie kelner by przyjąć zamówienie.
- Poproszę frytki i kotleta.
- Coś do picia?
- Sok pomarańczowy.
Wkrótce potem dostałam jedzenie.
- Jak myślisz gdzie teraz?- zapytałam biorąc do buzi frytkę.
Cinnamon podeszła do tej części balkonu z której widać było Valedale.
- Do Vale dale? Jesteś pewna?
Głośno zarżała.
- No dobrze. Tam mieszkają druidzi. Może dowiem się czegoś o Aideen. 
Zjadłam ostatni kawałek kotleta i wsiadłam na konia. Zejście z obserwatotrium do Vale dale było trochę niebezpieczne. Wszędzie leżały kamienie i znaki ostrzegające przed zawaleniem. Mimo to udało nam się dojechać w jednym kawałku.
- Tu powinna gdzieś być wioska.
Jechałyśmy długą ścieżką przez las. Zapadła noc.
- Chyba się zgubiłyśmy... Gorzej już być nie może...
Cinnamon zrobiła parę kroków i parsknęła. Zobaczyłam w oddali rózowe światło.
- Co to jest?
Bałam się bo to było trochę dziwne. Ujrzeć coś takiego w nocy...
- Chodź. Sprawdzimy to.

Bardzo proszę o komentowanie.

  Cinnamoncake

Znalezione obrazy dla zapytania sso Jorvik stable house   Obserwatorium

  Greendale