sobota, 17 października 2015

Rozdział 16

                                                                         Rozdział 16
Gdy nastał świt byliśmy już wszyscy w sekretnym kręgu. Fripp i reszta druidów byli pod wrażeniem tego co udało nam się osiągnąć podczas naszej misji. Przedstawiliśmy Anne nowych członków drużyny.
- Nadal nie mogę uwierzyć jak to się mogło stać..- zaczęła Anne- Wyjechałam razem z Concordem na zawody w ujeżdżaniu... Byliśmy w drodze gdy nagle poczułam silne uderzenie w głowę... Dalej już nic nie pamiętam...
- Najważniejsze, że jesteś z powrotem z nami.
- Mamy jeszcze jeden dość istotny problem.
- Co się stało Fripp?
- Nie jesteśmy w stanie otworzyć księgi. Pan Sands musiał rzucić na nią jakieś silne zaklęcie, którego nawet ja nie mogę zdjąć. Chyba, że pomoże nam...
- Czarodziejka księżyca - dokończyła Linda.
- Kto to jest?- spytałam.
- Pojawia się tylko raz w roku na najwyższym szczycie gór Jorvik. Na pewno wie jak otworzyć księgę. Zna się jak nikt na czarach. Nikt nie dorówna jej w magii. Moim symbolem jest księżyc więc w jakiś sposób jestem z nią połączona.
- A dzień, w którym przybywa na Ziemię wypada właśnie jutro.
- W takim razie nie mamy innego wyjścia jak poprosić ją o przysługę.
- Wyruszycie następnego ranka. Przygotujcie wszystko dzisiaj. Nie wiadomo ile zajmie wspinaczka. Nie możecie przegapić takiej szansy. Czarodziejka to nasza jedyna nadzieja.

                                                                  *  *  *
Kolejnego dnia wszystko było gotowe. Wędrówkę zaczęliśmy u podnóża góry w Jodłowym Gaju. Na początku nie było problemów, ale potem zaczęło się strome podejście. Byliśmy już blisko szczytu, gdzie panowała straszna mgła.
- Konie są już zmęczone...- powiedziała Anne.
- Trzymajcie się w zasięgu wzroku. Nie możemy się pogubić.
- Wątpię, że w taką pogodę uda nam się ją zobaczyć...
Linda zatrzymała swojego konia.
- Niech konie odpoczną chwilę. Zasłużyły.
- Dobra. Wy odpocznijcie a ja się trochę rozejrzę - powiedziała Shinon.
- A jeśli się zgubisz?
- Spokojnie w Dolinie Dinozaurów są gorsze warunki. Poza tym ja i North posiadamy dobrą orientację w terenie.
- Jesteś pewna?
Kiwnęła głową po czym ona i North zniknęli w mgle. Wyciągnęłam z torby butelkę wody i nalałam do plastikowej miski.
- Pewnie chce ci się pić - powiedziałam do Southa i wyciągnęłam miskę w jego stronę.
- Dziękuję- odpowiedział i wypił wodę.
Konie Wendy i Randiego nie były zbytnio przystosowane to górskich warunków dlatego teraz połozyły się na ziemi. Podeszłam do nich.
- Nic im nie jest? - spytałam.
- Nie... Tylko trochę się zmęczyły.
Podałam Darksoul trochę wody. Klacz po wypiciu szturchnęła głową moją rękę.
- Jest ci wdzięczna.
Uśmiechnęłam się. Shinon podjechała do nas w galopie.
- I co?
- Jest.
- Naprawdę? Gdzie?
- Chodźcie zaprowadzę was.
Wsiedliśmy na konie. Shinon jechała kłusem, a my podążaliśmy za nią.
- Uważajcie. Tu jest niebezpiecznie.
W mgle nie było widać przepaści ani szczelin jednak Shinon omijała je bez trudu. Pogoda stawała się coraz lepsza, a mgła opadła. A my zobaczyliśmy na półce skalnej czarodziejkę.
- Witajcie jeźdźcy dusz i druidzi - odezwała się - I witam ciebie Lindo.
- Witaj Gabrielle.
- Była ubrana cała na czarno. Miała długu płaszcz sięgający do nóg i kaptur, przez który nie za dobrze widziałam jej twarz.
- Co was do mnie sprowadza?
- Musisz nam pomóc - Linda wyjęła księgę - Jeźdźcy mroku rzucili na nią zaklęcie.
- Pokaż.
Gabrielle dokładnie obejrzała księgę.
- To bardzo trudne i niebezpieczne zaklęcie - westchnęła - Nie mam pojęcia co z tym zrobić... Chociaż może... Nie to nie możliwe.
-Co?
- Nieważne.
- Powiedz nam!
- Cóż... Jest to jeden z największych sekretów druidów nie powinnam wam o tym mówić, ale już trudno. Pierwsi druidzi, którym dane było spotkać się z Aideen przeczuwali, że może stać się coś złego. Stworzyli więc cztery symbole z kamieni szlachetnych, które ukryli w najbardziej niedostępnych miejscach Jorvik. Dają one ogromną moc jeźdźcowi, który go posiada. Jeśli je znajdziecie możliwe, że będziecie w stanie przełamać zaklęcie, choć tak naprawdę nikt nigdy ich nie użył. Fripp nie ma pojęcia gdzie one są ani jaką siłą dysponują.
- Wiesz gdzie one są?
- Tak, ale nie mogę wam tak po prostu powiedzieć.
- Dlaczego?! Przecież my tylko staramy się ocalić wyspę!
- Nie jestem po stronie druidów. Równie dobrze mogę pomóc jeźdźcom mroku. Nie za bardzo obchodzą mnie losy jakiejś tam wyspy...
- Pfff...
- Ale mogę dać wam wskazówki.
- Byłybyśmy wdzięczne.
- Dobrze, ale lepiej słuchajcie bo będę mówić tylko jeden raz.

środa, 7 października 2015

Rozdział 15

                                                                Rozdział 15
- To strasznie ryzykowne!- powiedziałam zaraz potem, kiedy Shinon wyjaśniła plan - Nie powinnyśmy uzgodnić tego z resztą?
-  Wiem o tym. Teraz nie ma na to czasu. Wendy możesz się wycofać...
- Nie. Postanowiłam wam pomóc więc teraz nie zmienię zdania.
Shinon wzięła głęboki wdech.
- Nie ma miejsca na błędy. Zaczynajmy.
Zbliżyłam się do wejścia do sali. Serce biło mi strasznie szybko.
- Aideen.Hikari. Shinzo . okaru.
Wszyscy w pomieszczeniu krzyknęli i zasłonili oczy. Wendy i Shinon wbiegły do środka.
- To muszą być jeźdźcy dusz! Nie pozwólcie im uciec!
Najwidoczniej reszta drużyny zobaczyła światło i przybiegła do nas. W sumie to przez to światło nic nie było widać. Dziewczyny wyprowadziły Anne i Concorda (jej konia),a następnie dały znak do ucieczki.
Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam księgę, księgę ceremonii światła. Wiedziałam, że muszę to zrobić, ale bałam się bo obok niej wciąż stała Katja. Najsilniejszy jeździec mroku. Podobno pochodziła z Pandorii.
Wszyscy jeźdźcy i druidzi byli już w drodze na statek. Może jednak powinnam uciec... Nie! Muszę udowodnić, że mogę się na coś przydać. Ponownie wypowiedziałam zaklęcie by wzmocnić blask. Odepchnęłam Katję i zabrałam księgę. Kapitan Bruce już odpłynął.
- A gdzie Raven?!
Zmusiłam się do jeszcze szybszego biegu. Odbiłam się nogami z całej siły od platformy i wylądowałam na statku.
- Odpływajcie!
Statek ruszył, jednak pracownicy rzucili liny i zaczęli przechodzić na pokład.
Shinon wyjęła pistolet.
- Co chcesz zrobić?
- Wypróbować jedno z nielicznych zaklęć działających na bronie palne. Katori mahi to pistoru!
Dziewczyna wystrzeliła. Pocisk dziwnie błyszczał. Przeciwnicy jeden po drugim padali na ziemię. Co chwilę rozlegał się huk od strzału.
- Czy ty ich zabiłaś..?
Pokręciła głową.
- To pociski paraliżujące.
Jednak oczywiście strażnicy DarkCore również byli uzbrojeni. Zaczęli strzelać tylko, że normalnymi pociskami!
- Randy!
Chłopak w jednym momencie zrozumiał o co chodzi. W tym samym momencie on i Shinon wypowiedzieli zaklęcię.
- Enerugi ken kassei-ka!
Miecze wzmocnione magią dały radę odbić pociski. Iskry sypały się z nabojów porozcinanych na pół.
- Kapitanie szybciej! - krzyknęła Linda.
Znaleźliśmy się na bezpiecznej odległości.
- Chyba narazie za nami nie popłyną...
- Raven co się z tobą działo?
Wyjęłam księgę spod płaszcza.
- JAK?!
Zaniemówili.
- MASZ KSIĘGĘ CEREMONII ŚWIATŁA!- krzyknęli razem.
Alex dokładnie obejrzała ją ze wszystkich stron.
- Wygląda trochę inaczej niż przedtem. Co myślisz, Linda?
- To na pewno ta sama księga. Tylko na okładce zrobiło się miejsce na symbol Raven.
Księga była złota. Znajdowały się na niej symbole jeźdźców a pośrodku... Znak zapytania.
- Czy ja na pewno... Jestem jeźdźcem dusz?
- Nie opowiadaj głupot. Postąpiłaś jak prawdziwy bohater przynosząc nam księgę.
- Może i masz rację...