niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 12

                                                                     Rozdział 12

Cień prawie jej dotknął. Odepchnęłam ją na bok. Poczułam chłodny dotyk i upadłam na ziemię.
- Raven!
Moja ręka zaczęła znikać.
- Nie!- krzyczała Shinon przez łzy.
- Idź zamknąć portal... Poradzę sobie...Zostaw mnie...
- Nigdy! - potem wypowiedziała zaklęcie. Błyszcząca tarcza odpędziła cienie
Nie mogłam się ruszyć. Takiego uczucia nie da się opisać.
- Ty... Na pewno coś wymyślisz. Przecież jesteś druidem...
Otarła łzy rękawem.
- Masz rację! Nie poddam się! - Shinon zaczęła świecić- Uratuję ciebie i wszystkich w Jorvik.
Światło stawało się coraz mocniejsze.
- Byoki. No kage. Kara. Hiringu.
Blask rozświetlił całą okolicę. Nigdy nie słyszałam takiego zaklęcia. Czułam się dziwnie, ale w pewnym sensie było to przyjemne. Wstałam pełna energii i gotowa do walki. Cienie zebrały się wokół nas.
- Przecież nie da się ich pokonać mieczem!- krzyknęłam do przyjaciółki, która wyjmowała broń.
- Właśnie, że tak.
- Hm...?
- Kage. Pandoria. No ken!
Miecz pociemniał. Miał teraz czarno-fioletowy kolor.
- Co to za zaklęcia?!
Shinon  nie zwracając uwagi na moje pytanie pobiegła w stronę potworów i błyskawicznie przecieła dwa z nich.
- J-jak...?
Zrobiła salto przecinając kolejne. Kiedy ją atakowały wypowiadała zaklęcia ochronne.
- Shirudo ken kassei-ka!
W życiu nie widziałam lepszej wojowniczki. Ta bitwa na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
- Raven, zajmij ich czymś, a ja zamknę portal!
Rzuciła mi swój drugi miecz. Nie wiedziałam jak się walczy, ale nie chciałam znów zostać dotknięta przez cień. Światło Aideen znów zaczęło we mnie świecić. Ale czyje światło miała Shinon?
- Me tsumari. Pandoria. No ana!-  po tych słowach portal się zamknął.
Przez chwilę miałam wrażenie, że Aideen stoi obok mnie i mnie wspiera. Zabiłam ostatnie potwory.
- Świetnie się spisałaś- pochwaliła mnie.
Wróciłyśmy do dziewczyn.
- Co tak długo? Wszystko dobrze?
- Zamknęłyście portal?
- Raven uratowała mi życie.
- Ale gdyby nie Shinon byłabym już jednym z tych cieni.
- Prześladowca cię dotknął?!
- To nie byli prześladowcy. Byli o wiele więksi. Posiadali większą energię.
- Linda, czy to możliwe? - spytała Alex.
- Najwyraźniej. To muszą być tropiciele cienia.
- Co to?
- Są potężniejsi i tak jak mówiłyście więksi. Myślałam, że dawno zapuściły się głęboko w Pandorii. Jakiego zaklęcia użyłaś by ją wyleczyć?!- spytała Linda.
- Sama nie wiem co się w tedy ze mną działo...
- Czy to nie Anne miała moc uzdrawiania?
- Yhm...
- A może- zaczęłam - Ta energia, która była w tobie gdy mnie uzdrawiałaś...
- Myślisz, że..
- To energia Anne.
- Czyli ona jednak żyje!
- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie Shinon. Jak pokonałyście tropicieli? Przecież wszystkiego co dotknął zmienia sie w cień.
- Um... Ja chyba... Użyłam energii Pandorii.
- Jej miecz zmienił kolor.
- Jak przyzwałaś energię Pandorii?!
- Jak udało ci się uzdrowić Raven?
- Cisza! Za dużo pytań, za mało odpowiedzi! Po kolei. Gdzie dotknął cię cień?
- W rękę.
- Pokaż.
Wyciągnęłam rękę do Lindy. Na mojej zewnętrznej stronie dłoni widniała czarna plama.
- Widać choroby cienia nie da się wyleczyć do końca...
Wcześniej tego nie zauważyłam.
- Czy to zniknie?
- Nie wiem. Nikt wcześniej nie używał tak wielkiej i niebezpiecznej magii jaką uwolniła Shinon. Taki rodzaj jest druidom nieznany.
- Musimy poczekać do jurta. Jeśli tropiciele są jeszcze gdzieś indziej to mamy poważne kłopoty.
- Nawet nie mamy pewności czy zamknęłyśmy wszystkie portale.
- To prawda, ale nie możemy przeszukać całego Jorvik. A zwłaszcza Doliny Dinozaurów.
- Tak. To idealna lokacja na portale.
- Wasze konie nie dadzą rady. Tylko South i North mogą tam jechać.
- Narazie nie mamy w planach takiej podróży.




poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 11 część 2

                                                             Rozdział 11
                                                            Czarownica

Ja i Shinon wchodziłyśmy do jaskini Pi. Było ciemno i strasznie. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach. Kładki, po których jechałyśmy były niestabilne. Nasze konie każdej chwili mogły wpaść do bagna.
- Bądź ostrożna.
Zbliżyłyśmy się do jej chaty. Pi gotowała coś w swoim garnku. Kiedy nas zauważyła krzywo się uśmiechnęła.
- Kogo my tu mamy? Wyczuwam silną energię. Chyba Aideen, prawda?
Niespodziewanie rzuciła na nas zaklęcie, jednak Shinon była szybsza.
- Shirudo ken kassei-ka!
Czar został odbity przez magiczną tarczę. Wyjęłam z  torby złote jabłko i po chwili wahania podsunęłam je Pi pod nos. Tak jak wcześniej mówiła Linda, Pi nie mogła się oprzeć i zjadła owoc przemieniając się w normalnego człowieka.
- Dziękuje... Dziękuję wam. Wreszcie mogę być sobą!
Shinon nie chciała ciągnąć teraz niepotrzebnej rozmowy więc od razu przeszła do głównego tematu.
- Pi, mamy do ciebie prośbę - zaczęła- Musisz skonstruować nam urządzenie do wciągania prześladowców cienia.
- Hmm.. To może zająć mi trochę czasu...
- Wiem, że to niełatwe, ale zrób to jak najszybciej.
- Spróbuje.Wróćcie  jutro.
Wyszłyśmy bez słowa.
- Macie?
- Pi zrobi go na jutro.
- Szybciej się nie dało?
Pokręciłyśmy głowami. Jechałyśmy na farmę Jaspera. Southriver potknął się o jakiś dziwny, czarno-różowy kamień.
- Co to jest?
- Tylko tego brakowało... Gdzieś tu musi być wyjątkowo duży portal. Trzeba go szybko zatkać.
- Podążajmy śladem kamieni.
I tak też zrobiłyśmy. Niebo nagle zmieniło kolor na ciemno fioletowy. W powietrzu wisiała ciemna mgła.
- Ktoś musi iść przez tą małą przełęcz i znaleźć portal- powiedziała Lisa.
- To by oznaczało pewną śmierć, a raczej zmianę w prześladowcę - ciągnęła Linda- Jest strasznie ciemno, a ta twoja niby przełęcz jest zdecydowanie za wąska by uniknąć tych stworzeń.
- Trudno - odezwała się Shinon- Bez ryzyka nie ma zabawy. Ja pójdę.
- Ja też chce się na coś przydać- powiedziałam.
- Raven, nie. Jeśli stracimy ciebie byłby to dla nas koniec.
- Ale...
- Puśćcie ją. Nic się nie stanie.Będę jej pilnować.
- Shinon, ona nie ma doświadczenia.
- A jak ma inaczej je zdobyć? Zresztą była już w Pandorii. Raz ją uratowałam i mogę zrobć to drugi raz gdyby była taka potrzeba.
- To poważna sprawa. Dark Core to jeden problem, a Pandoria to drugi. Magia Pandorii jest bardzo niebezpieczna. Coś wam się stanie!
- Nie zapominaj o zaklęciach ochronnych. Jest też tam pełno cierni i różnych uschłych roślin, w których można się schować. Prześladowcy nie są zbyt mądrzy, nie zauważą nas.
Linda westchnęła.
- Dobrze, ale jeśli zawiedziecie narazicie całe Jorvik na niebezpieczeństwo.
Druid kiwnął głową i dał znak bym za nią podążała.
- Będę bardziej wysunięta na przód, żeby sprawdzić czy na drodze nie ma prześladowców. Ukryłyśmy się w krzakach. Shinon poruszała się bezszelestnie, jak kot. Szybko, zwinnie, cicho.Jednak ja miałam z tym mały problem. Gwałtownie się zatrzymała i nisko schyliła. Zrobiłam to samo. Nie wiedziałam co się dzieje. Było tak ciemno,że ledwo ją widziałam. Wytężyłam wzrok i zobaczyłam jak przykłada palec do ust. Przez moje ciało przeszły dreszcze i zrobiło mi się zimno. Obok nas przelatywał ogromny cień. To nie był prześladowca.
- Chodź - szepnęła.
Głowa mnie bolała. Tak samo czułam się w Pandorii. Ale tam nie spotkałyśmy takich cieni.
- Wszystko dobrze?
- Nie...- odpowiedziałam- Kręci mi się w głowie...
Myślałam, że zaraz zemdleje.
- To nie miejsce dla jeźdźca dusz. Zostań tu.
Oparłam się o ścianę i opadłam na ziemię. Zobaczyłam jak Shinon biegnie dalej.
                                                          *  *  *
Shinon już długo nie wracała. Muszę tam iśc i jej pomóc. Było mi słabo z każdą chwilą coraz gorzej. Jednak podniosłam się. Zebrałam wszystkie siły i pobiegłam ścieżką. Usłyszałam jakiś cichy odgłos i ukryłam się.Dwa cienie zbliżały się w stronę Shinon, która zamykała portal. Co mam zrobić?
- Shinon! - wrzasnęłam.
Rzuciłam się w jej stronę .
- Raven zostań!
Nie posłuchałam jej.

                                                           

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 10 część 2

                                                               Rozdział 10 część druga
                                                                        klucz
Chyba mnie już znacie. Jestem Raven Icelake piąty jeździec dusz. Moje życie nie układa się tak jakbym chciała. Stałam się częścią legendy, moja najlepsza przyjaciółka jest teraz moim największym wrogiem, nie ustaliliśmy jeszcze położenia Anne, a Dark Core w każdej chwili mogą uwolnić Garnoka. Czy może być gorzej? Nie wiem. Ale jestem jeźdźcem dusz i to jest moje przeznaczenie.
                                                            *  *  *
- Derek uważaj!
- Staram się!
Staliśmy za budynkiem. Już tylko parę kroków dzieliło nas od poczty.
- Chodź. Tylko cicho. Polegają na słuchu.
Dostaliśmy się do środka.
- Szybko drukuj!
- Musze najpierw przegrać zdjęcia na komputer.
- Stanę na czatach. Ale proszę, pospiesz się.
Obserwowałam z ukrycia prześladowców. Byli zdeterminowani. Nie mogli wyjść z miasta. Drukarka wydała głośny dźwięk. Potwory wyczuły naszą obecność i zmierzały w naszym kierunku.
- Mam zdjęcie!
- Musimy uciekać!
Dobiegliśmy do bramy.
- Jak mamy się wydostać?- spytał
- Dlaczego my zawsze nie dopracowujemy planów... Alex, co teraz?
Byli coraz bliżej.
- Shinon, masz jakiś pomysł?
- Mam tylko nadzieje,że radny nie będzie mial do mnie pretensji.
- Co chcesz...
- Enerugi ken kassei-ka! 
Kolejne zaklęcie. Shinon wyjęła swój miecz, który zmienił kolor. Zamachnęła się i rozcieła kłódkę w bramie.
- Yosetsu geto!
Po wyjściu za bramę jej dwie części stopiły się razem uniemożliwiając prześladowcą wyjście.
- Co my byśmy bez ciebie zrobiły.
Pojechałyśmy do Conrada.
- Nie wiem czy klucz, który wam zrobię będzie działać.
- Musimy spróbować.
- Jedna z was musi mi pomagać. Która najlepiej radzi sobie z narzędziami?
- Shinon- odpowiedziałyśmy.
- Dasz radę.
Kiwnęła głową.
- Będę mówić ci co masz robić. Tylko szybko bo będziesz musiała zaczynać wszystko od nowa.
Shinon najpierw podgrzewała żelazo, wykuwała je i chłodziła. Cały czas powtarzała tą samą czynność dopóki Conrad jej nie przerwał.
- Świetnie się spisałaś.
Wręczył nam klucz.
- Możecie już jechać, ale uważajcie. W Golden Hills jest niebezpiecznie.
Ruszyłyśmy w drogę. Najpierw weszłyśmy do biblioteki.
- Jesteście! Macie klucz?
- Tak- pokazała go Alex.
- Extra. Posłuchajcie tego - zaczęła Linda- Na górze Scarecrow rośnie jedyne w  Jorvik złote jabłko. Pi rozstawiła tam starze by nikt nie mógł go zerwać.
- Pamiętam, że kiedyś były tam organizowane wyścigi - powiedziała Alex - Kiedy jeszcze rosło tam pełno złotych jabłek. Ścigałam się z Katją.
- Ktoś mi powie wreszcie, kto to jest ta Katja?- spytałam.
- Ona nie jest do końca człowiekiem... Jest czymś pomiędzy nami a duchem z Pandorii. Kiedyś porwała Jamesa i chciała Tin- cana w zamian. Myślę, że nadal jest też jednym z jeźdźców mroku.
- A... Myślicie, że klucz zadziała?
- Miejmy nadzieje.
- Linda zostaje nam jeszcze sprawa tych strachów na wróble.
- Tak... Potrzebujemy przedostać się przez te wszystkie potwory.
- A może... światło Aideen?
- Shinon, jesteś genialna!- krzyknęła Linda - Potwory nie mogą się do niego zbliżyć!
- Super. Tylko skąd my je weźmiemy? - spytała Lisa.
- Ja... No... Shinon widziałaś mnie jak świeciłam? Tam u Dark Core.
- Rzeczywiście... Ciało Raven wytwarza bardzo duże ilości światła.
- Ale czy należy ono do Aideen?
- Jestem prawie pewna.
- Raven poradzisz sobie?
- Nie mam wyjścia.
- Jedźmy już. Szegóły uzgodnimy potem.
                                                       *  *  *
Podjechałyśmy pod bramę. Zaraz miałam wejść do Golden Hills. Tylko, że bez Cinnamon to nie to samo...
Alex podała mi klucz.
- Ty powinnaś ją otworzyć.
Uśmiechnęłam się i przekręciłam klucz. Nie zadziałał. Spróbowałam jeszcze raz. Tym razem się otworzyła. Po tylu latach czekania nareszcie mogę tu wejść... Szkoda, że nie mogę pozwiedzać tylko walczyć z czarownicami. Mówi się trudno... Weszłyśmy. Było tam pięknie. Tak jakby jesień panowała tu przez cały rok.
- Chodźcie. Góra Scarecrow jest niedaleko.
Musiałyśmy przeskoczyć przez dziurę w kamiennym moście. Widoki były cudowne. Żałuję, że ze mną nie ma Cynamonki. Kupię jej potem jakiś prezent.
- Wszystko w porządku? - spytała Lisa.
- Tak...
- Jesteśmy na miejscu.
Zza wejścia wyszła postać. Alex wytrzeszczyła oczy.
- Katja?!
- Cześć Alex. Jak tam twój braciszek?
- Zejdź nam z drogi.
- Ja też chce złote jabłko.
- Byłyśmy pierwsze!
Katja cicho się zaśmiała.
- Wszyscy tak mówią... Może mały wyścig?
- Jak przedostaniesz się przez potwory?
- Mam moc Garnoka. Boją się mnie. To jak będzie?
- Nie mamy wyjścia... Raven, gotowa?
- Yhm.
Skupiłam całą swoją energię. Pomyślałam o Anne, o Cinnamon, o Ivy...
Światło Aideen zaczęło świecić.
- Start!
Popędziłyśmy na górę. Wszystkie atakujące mnie potwory rozpływały się pod wpływem światła.
- Szybciej South!
Prowadziliśmy. Byliśmy już na górze. Zerwałam jabłko.
- O nie!
Przestałam świecić!
- Uciekajmy!
Zjeżdżaliśmy w dół gdy nagle Katja zepchnęła nas na bok. Mój koń stanął dęba, a ona wzięła jabłko.Chciało mi się płakać. Zawiodłam ich wszystkich...
- Raven poluzuj wodze i zaufaj mi.
Automatycznie wykonałam polecenie głosu. South ruszył tak szybko, że prawie z niego spadłam. Podjechał do Katji. Skoczyłam na Khaana (jej konia). Wierzgnął, ale mocno się trzymałam. South zajechał im drogę.
- AAAA!!!- wrzasnęła Katja i gwałtownie zachamowała.
Chwyciłam jabłko i przeskoczyłam z powrotem na Southriver.
- Szybko! Meta już blisko!
Już prawie... Nagle strachy na wróble zastawiły nam drogę. Chciałam zahamować ale...
- Zaufaj mi...
South skoczył wysoko w górę. Byliśmy na mecie. Wygraliśmy.
- Udało ci się!
- To zasługa Southriver. Nawiązałam z nim więź. Może do mnie mówić.
- Wiedziałam, że będziecie zgraną drużyną- powiedziała Shinon.
- Co teraz?
- Trzeba dać Pi jabłko.