sobota, 12 września 2015

Rozdział 13

Na początku chciałabym wszystkich przeprosić za to że nie wstawiałam nowych rozdziałów. W wakacje nie miałam ani chwili na włączenie komputera. Mam nadzieje że nadal będziecie czytać mojego bloga, ponieważ teraz co tydzień postaram się wstawiać nowy rozdział :3

                                                                          Rozdział 13

Obudziłam się i wyszłam na dwór. Stajnia Goldenleaf była przepiękna.
- Cześć Raven - przywitała się Lisa.
- Hej.
- Odebrałyśmy już ,,odkurzacz''.
- Czyli teraz do Srebrnej Polany?
- Tak. Przygotuj się. Za chwilę wyruszamy.
Osiodłałam konia.
- Słuchaj Raven...- zaczęła Alex- Nastąpiła mała zmiana planów.
- Hm?
- Zostajesz tutaj.
- Czemu?
- Ostatnio prawie cię straciliśmy. Taka sytuacja nie może się powtórzyć.
- Zresztą to nic takiego. Wciągniemy tylko prześladowców i wrócimy.
- I uratujecie Srebrną Polanę beze mnie...
- Musimy zachować ostrożność.
- Czyli niezależnie od tego co powiem i tak będę musiała zostać?
- Tak.
Westchnęłam. Jednego się nauczyłam. Jeśli postawią na swoim nie będę w stanie zmienić ich zdania.
Lisa, Linda Alex i Shinon odjechały. Wcześniej planowałam zwiedzanie, ale teraz jakoś nie miałam ochoty. Ktoś dotknął mnie lekko w ramię. Odwróciłam się.
- Cześć. To ty jesteś Raven Icelake piąty jeździec dusz?
- T-tak...- odpowiedziałam dziewczynie o pięknych długich włosach, koloru takiego samego, jak liście na drzewach w Golden Hills. Była mniej więcej tego samego wieku co ja czyli 16 lat.
- Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się- Jestem Wendy, Wendy Goldenleaf, a to mój starszy brat Randy.
- Hej - przywitał się chłopak w czarnych trochę potarganych włosach.
- Czy ta stajnia należy do waszych rodziców? - spytałam, ponieważ stajnia nazywała się tak samo jak mieli na nazwisko.
- Yhm. Podoba ci się?
- Bardzo... Zawsze chciałam tu przyjechać.
- Naszym marzeniem było się stąd wydostać..
- Naprawdę?
- Bramy były zamknięte. Nie mogliśmy opuścić tego miejsca. Mieliśmy dosyć widoku na wieczną jesień.
- Znam to uczucie.
- Zazdroszczę ci - powiedziała Wendy - Jesteś jeźdźcem dusz. To marzenie każdego dziecka. Czego można jeszcze chcieć...
- Jeśli myślisz, że bycie kimś takim jest fajne to jesteś w błędzie.
- Jak to?
- Southriver nie jest moim koniem. Cinnamoncake została porwana przez DarkCore. Nawet nie wiem czy żyje. Nie mam żadnych mocy i nie wiem czy będę je miała. A najgorsze jest to, że nie wiem czy dam radę uratować tych wszystkich ludzi, którzy na mnie liczą...
- Na pewno sobie poradzisz - powiedział Randy- Wyglądasz na silną osobę.
- Chciałabym, żeby tak było...
- A czy jest inaczej?
- Może...
- Nawet jeśli to masz przyjaciół, którzy nigdy cię nie zostawią.
- I mam nadzieje, że my też nimi jesteśmy.
Uśmiechnęłam się. Znam ich od paru minut, a czuję że są jedynymi osobami, które naprawdę czują to co ja.
- Chcesz zobaczyć nasze konie?
- Jasne.
Wendy wskazała na ślicznego białego andaluza.
- To jest Winterpearl.
- A obok jest mój koń fryzyjski Darksoul.
- Są piękne!
- Chcesz się przejechać?
- Oprowadzimy cię.
- Nie chcę robić kłopotów.
- To dla nas przyjemnośc.
- Skoro tak mówisz...
Wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy w stronę wioski rybackiej.
- Możesz rozmawiać z Southem?
- Tak, ale nie odzywa się zbyt często. Raczej w sytuacjach wymagających jego pomocy. Wtedy słyszę jego głos w mojej głowię.
- Nie jest twoim koniem ale łączy was więź?
- No tak... Southriver zawsze mnie chronił. Jest odważny, lojalny... Dzięki niemu zdobyłam złote jabłko.
- Gdybym tylko mogła wiedzieć co Winter o mnie myśli...
- Czekaj. Spróbuje zapytać. South?
Skupiłam się i po chwili usłyszałam Southa.
- Spytałem się Winter. Powiedziała że kocha swoją właścicielkę i docenia wszystko co dla niej robi.
Przekazałam wszystko Wendy, która strasznie się ucieszyła i mocno przytuliła klacz. South przekazał mi też informację o Dark, która również bardzo ceni przyjaźń Randiego.
- Kto by pomyślał, że konie są tak mądre! Raven masz niezwykły talent.
Poszliśmy na zakupy. Ja i Wendy przeglądnęłyśmy chyba wszystkie akcesoria jeździeckie. Randy strasznie się nudził.
- Możemy już iść...?
- Jeszcze chwila. Musimy wybrać odpowiedni prezent dla Cinnamon kiedy do nas wróci.
- Super...
- Wiem! Nasza mam może zrobić dla niej medal!
- Byłoby wspaniale! Ale czy to nie za dużo pracy...?
- Jeśli moja mama dowie się, że to ty jesteś tym sławnym jeźdźcem dusz to zrobi dla ciebie wszystko.
- Chcecie coś zjeść?
- Tak. Która godzina?
- 16 : 30
- Już późno . Dziewczyny powinny już wrócić...
-Na pewno nic im nie jest.
Weszliśmy do restauracji i zamówiliśmy jedzenie.
- Macie w swojej stajni kucyki?- spytałam.
- Tak...- Wendy posmutniała.
- Co się stało?
- Mamy chorego kucyka w stajni. Jest młody, ale z każdym dniem jego stan się pogarsza.
- Nie martw się. Shinon go wyleczy.
- Shinon?
- To moja przyjaciółka. Jest utalentowanym druidem i wspaniałą wojowniczką. Bardzo dobrze zna się na zaklęciach.
- Czyli... Uratujemy Goldspota!
- Na jakim koniu ona jeździ? -spytał Randy.
- Na fiordzie.
- Na fiordzie?! Przecież w Jorvik już wieki temu nie sprzedawało się fiordów!
- Mieszkała w Dolinie Dinozaurów, ale opowiadała mi, że w stajni do której chodziła mieli klacz,która się oźrebiła.
- W Dolinie Dinozaurów?! To miejsce istnieje?
- Tak. Sama tam byłam.
- Opowiedz nam!
- Dobrze.
Właśnie miałam zacząć moją opowieść kiedy mój telefon zadzwonił.
- Halo?
- Raven! Musisz przyjechać i to natychmiast!
- Co jest?!
- Wyjaśnimy ci na miejscu!.
Rozłączyła się.
- Co się dzieje Raven?
- Nie mam pojęcia. Ale muszę dostać się do Srebrnej Polany.
Wstałam z krzesła.
- Zaczekaj! Pomożemy ci.
- To niebezpieczne.
- Zaczynasz gadać jak reszta jeźdźców.
- No dobrze...
Wsiedliśmy na konie i popędziliśmy najszybciej jak tylko się dało. Wkrótce dojechaliśmy na miejsce. Bramy do miasta były otwarte. Shinon chroniła tarczą resztę dziewczyn.
- Zostańcie tu.
Zapaliłam światło Aideen.
- Raven jesteś!
- Urządzenie nie zadziałało?
-  Zadziałało... tylko się... zapchało...
- Zapchało?!
- Za dużo prześladowców w środku.
- Jest jedno wyjście- zaczęła Shinon - Elizabeth uczyła mnie o pewnej rzadkiej roślinie, która umie przemienić mniejsze złe istoty w dobre. Ktoś musi pojechać do Vale Dale i poprosić ją o przyrządzenie mikstury. My musimy tu zostać i nie dopuścić do tego, żeby wyszli zza bram. Tylko, że energia nam się już kończy.
- Wendy, Randy pomożecie nam?
- Jasne!
- Jedźcie szybko do Vale Dale i powiedźcie Elizabeth o dobrodusznym ziele.
- Robi się!
Niestety moje światło Aideen nie działało tak jak na strachy w Golden Hills. Jedynie odpędzały potwory.
- Maho no shomei! - Shinon odpędziła kilka prześladowców.
- Raven, ja nie mam już energii. Nauczę cię jednego zaklęcia, którego tylko ty możesz teraz użyć.
Wyszeptała zaklęcie.
- Gotowa?
Kiwnęłam głową.
- Aideen. Hikari. Shinzo ni okaru! 
- Zamknijcie oczy- krzyknęła Shinon.
Nagle wszędzie zrobiło się biało. Była to tak oślepiająca jasność, że można było stracić wzrok.
Cienie porażone światłem oddaliły się na znaczną odległość.
- Co to miało być?! - spytała Alex.
Wtedy do miasta wjechało rodzeństwo.
- Trzymajcie!
Chwyciłam małą buteleczkę i podałam ją Lindzie, która wlała eliksir do urządzenia. Ciemne kształty zmieniły się w świecące kule.
- Wciągaj ich!- krzyknęła do mnie Lisa.
Pobiegłam z ,,odkurzaczem''. To było całkiem zabawne. Świecące kule mi pomagały. To już wszystkie.
- Świetna robota!
- Może to was czegoś nauczyło - powiedziała Shinon - Zawsze trzeba ufać Raven.
- To ty chciałaś, żebym poszła?
- Musisz zdobywać doświadczenie.A jak masz to zrobić siedząc w bezpiecznym miejscu? Z resztą udowodniłaś swoją odwagę ostatnio ratując mi życie.
Uśmiechnęłam się.
- Chciałabym wam jeszcze przedstawić moich nowych przyjaciół. To są Wendy i Randy ze stajni Goldenleaf.
- Miło nam was poznać. Jesteśmy wdzięczni za pomoc.
- Nie ma sprawy. Fajnie jest się na coś przydać.
- Linda, co teraz?- spytałam.
- Cóż... Wy i Shinon pojedziecie do Golden Hills na noc. My skontaktujemy się z Frippem.
Wróciliśmy do stajni.
- Raven, poprosisz ją...?
- A no tak. Shinon pomożesz nam?
- Co się stało?
- Jest tu mały kucyk, który potrzebuje uzdrowienia, a ty się na ty znasz...
- Oczywiście, że pomogę.
Dziewczyna podeszła do Goldspota i nachyliła się.
- Nie bój się. To nie będzie bolało. Byoki. Kara. Poni. Hiringu!
Kucyk powoli podniósł się na swoich chwiejnych nogach. Wendy miała łzy w oczach.
- Nareszcie... Wyzdrowiałeś...
Wtuliła twarz w białą, miłą w dotyku grzywę Goldspota.
- Dziękujemy, Shinon.
- To drobiazg. Jest 20:00. Pójdę już spać. Muszę zregenerować energię. Zajmiecie się Northem?
- Do będzie dla nas przyjemność.
Przyprowadziłam za uzdę Northa.
- Jest śliczny!
- Jescze nigdy nie widziałem na żywo fiorda...
Wendy podała mu marchewkę. Oporządziliśmy Northa i resztę koni. Potem pożegnaliśmy się i poszliśmy spać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz