sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział 22

                                                                        Rozdział 22
                                                                          Księżyc
Wszyscy bez narzekania sprawnie osiodłali konie i już po chwili jechaliśmy przełęczą.
- Powiesz nam w końcu o co chodzi Linda?
- Symbol znajduje się na tej górze. Jestem tego prawie pewna.
- Jak do tego doszłaś?
- Zaraz wam wszystko wyjaśnię. Musimy zdążyć przed świtem.
Wjechaliśmy na górę, na której wciąż czekała czarodziejka. Nie mogłam znieść już dłużej niepewności i spytałam:
- To kto w końcu jest tą córką księżyca?
- Czarodziejka - odpowiedziała Linda i spojrzała w jej stronę.
- Naprawdę?- wykrzyknęli wszyscy.
Kąciki ust Gabrielle lekko się podniosły i pokiwała głową z uznaniem.
- To prawda. Ja jestem pierworodną księżyca.
- Wpadłam na to kiedy Raven powiedziała, że to musi być gdzieś w Jorvik - zaczęła Linda - Żaden obiekt ani żaden mieszkaniec na terenie Jorvik nie ma nic wspólnego z księżycem. Brałam też pod uwagę siebie, ale nie przebywam w jednym miejscu więc symbol nie mógł być ukryty tam gdzie się znajduję. Gdy odgadłam już, że to Gabrielle jest córką zastanawiałam się nad tymi ramami mapy. W końcu jej koniec jest przy Dolinie Dinozaurów. Ale wtedy na myśl wpadła mi stara mapa przed odkryciem doliny. Kończyła się przy górach Jodłowego Gaju.
- To znaczy, że symbol był tu przez cały ten czas...
- Jesteś naprawdę mądra - przyznała czarodziejka - Ale to jeszcze nie koniec. Gdzie symbol?
Na twarzy Lindy widać było wyraźne skupienie.
- I tu liczę na waszą pomoc. Bardziej w głąb tego...
- Ale czego?
- Musimy się zastanowić. Nie zostało zbyt dużo czasu.
- Nie może być w głębi góry, no nie?
Rozglądałam się po okolicy by dostrzec coś w ciemnościach.
- A może jednak coś w tym rodzaju...- wymamrotałam sama do siebie gdy dostrzegłam jaskinię parę metrów za Gabrielle.
- Mieszkasz tam? - spytałam.
- Zatrzymuję się tu kiedy pojawiam się na Ziemi.
- Mogę wejść?
Nastała chwila ciszy. Czarodziejka się zawahała.
- Śmiało...
Po tej reakcji było już oczywiste, że symbol musi być tam. Jeśli by go tam nie było, czarodziejka mogłaby po prostu zaprotestować. Weszłam do środka. Jaskinia była dosyć obszerna. Reszta była zbyt zajęta dyskusją by zauważyć, że wchodzę. Może się myliłam... Ale musiałam zaufać mojej intuicji. Skupiłam energię i zapaliłam światło. Ostatnio nauczyłam się trochę bardziej kontrolować moc używania światła Aideen. Gdy moje pole widzenia zostało rozświetlone, dostrzegłam konia. Było to czarny Quarter Horse z białą łatką w kształcie księżyca na pysku. Na pewno należał do Gabrielle.
- Kim jesteś? - usłyszałam w głowie dziewczęcy głos.
- Piąty jeździec dusz - odpowiedziałam bez chwili wahania.
- Piąty...?
Kiwnęłam głową. Wiedziałam, że głos pochodzi od czarnej jak niebo nocą klaczy.
- Gabrielle cię wpuściła?
- Yhm...
- Po co? Szukasz tu czegoś?
- Właściwie to tak. Symbolu.
Quarter Horse przeszywał mnie swoim inteligentnym spojrzeniem.
- Czemu cię słyszę? - spytałam - Przecież nie tworzyłam z tobą więzi.
- To dlatego, że jestem magicznym koniem. Nie takim jak te wasze.
- Ej! Bez takich.
Klacz parsknęła.
- Więc mówisz, że szukasz symbolu....
- Księżyca.
- Księżyc jest piękny, nie sądzisz?
Pomyślałam sobie, że chcę przedłużyć rozmowę, a ja nie mam na to czasu.
- Jest tu? Czy nie?
- Eh... Widzę, że sobie z tobą nie pogadam... Jest tutaj. Jaskinia jest duża więc lepiej się pospiesz.
- Nie możesz po prostu pokazać mi gdzie jest skoro już tak daleko zaszliśmy?
- Hm? Nie powiem  gdzie on jest ot tak... To było było nudne...
- Proszę.
Klacz odwróciła głowę w zamyśleniu po czym się odezwała :
- Niech będzie. Ale pod jednym warunkiem.
- Zrobię co zechcesz.
-Kiedy za rok wrócę na Ziemię... Przyniesiesz mi kawałek światła Aideen. Jednak jeśli nie dotrzymasz słowa czeka cię kara. Zgadasz się?
-Dobrze. Przyniosę ci je.
Po tych słowach odwróciła się w stronę kupy siana.
- Tam jest.
Podbiegłam i zaczęłam grzebać w sianie.
W tym samym czasie klacz zaczęła wypowiadać jakieś słowa
- Dym leci z komina
i moje imię przypomina
duma mnie przepełnia 
bo czarodziejka mówi, 
że jestem piękna
- Nazywasz się Smokebeauty? - wyrwało mi się.
- Tak... To tylko tak żebyś wiedziała.
Lekko się uśmiechnęłam. Chciała się pochwalić swoim imieniem...? Chyba ją trochę polubiłam.
Smoke podeszła i zaczęła rozgarniać siano kopytem.
- Nie mogę już patrzeć jak się z tym męczysz...- westchnęła.
Coś pod jej kopytem błysnęło.
- Masz. Tylko pamiętaj o obietnicy.
Wzięłam symbol do ręki. Był tak samo piękny jak reszta.
- Dziękuje.
Zanim wyszłam z jaskini obejrzałam się za siebie.
- Wiesz... Ładne masz imię - powiedziałam z uśmiechem i skierowałam się w stronę przyjaciół.
- Raven, chyba wiemy gdzie jest sym...
Lisa nie zdążyła dokończyć. Wystawiłam przed siebie rękę trzymając księżyc. Muszę powiedzieć, że byłam z siebie w pewnym sensie dumna.
Wszyscy zaniemówili.
- J-jak..?
- Co...?
Pierwsza ocknęła się Wendy.
- Masz symbol! - krzyknęła Wendy - Wiedziałam, że ci się uda!
Potem mocno mnie przytuliła. Widać nie tylko ja tak bardzo się cieszyłam.
-Ja... nie wiem co powiedzieć...- wyjąkała Linda- Mogę tylko ci pogratulować.
Chwile ciszy przerwała Alex.
- Ludzie mamy wszystkie symbole! UDAŁO NAM SIĘ!
Niepewność i obawa na chwile zmieniły się w radość zwycięstwa.
- Jeszce nie pora świętować - powiedziała Linda, a potem spytała Gabrielle - Co teraz?
- Udało wam się więc zostanę jeszcze jeden dzień. Zostawcie symbole i wróćcie jurto.
- Możemy jej zaufać?
Linda kiwnęła głową i wsiadła na Meteora.
- Wracajmy.
Zjechaliśmy w dobrym humorze do wioski. Ogarnęło mnie zmęczenie, nie tylko mnie. Od razu poszliśmy spać.
                                                                     *   *   *
- Gdzie ja jestem? - spytałam zaspanym głosem.
Wszędzie było ciemno. Przede mną stała młoda kobieta w czarnych długich włosach, sięgających do pasa.
- To tylko sen- odpowiedziała łagodnym głosem.
- Kim jesteś...?
- Aideen.
Co...? Jak to możliwe...? Przede mną właśnie stoi osoba, która stworzyła Jorvik. Osoba, która zapoczątkowała nowe życie. Osoba która odgrywa tak ważną rolę w tej bitwie... Nie mogłam wykrztusić ani słowa. Fakt, że to wszystko sen przestał mieć jakie kolwiek znaczenie.
- Wiem, że masz wiele pytań, ale nie mam zbyt wiele czasu. Muszę przekazać ci ważną wiadomość.
- Jaką...?
- Dark Core są o krok od uwolnienia Garnoka.
- Jak to? Przecież mamy księgę!
- Zanim Sands rzucił na nią zaklęcie zdążył zapamiętać najważniejsze fragmenty.
- Czyli to wszystko na nic? Wszystkie zagadki? Niepotrzebne...?
- Jutro poznacie moc symboli. Nie bez powodu druidzi tak dobrze je ukryli. Ostateczna walka jest coraz bliżej. To ty zmierzysz się z Garnokiem.
- Jak?! Nie mam swojego symbolu! Swojej mocy! Jak mam to zrobić?!
- Raven... - położyła mi swoją dłoń na policzku - Nie pomyliłam się wybierając cię. Jest w tobie coś co położy kres Garnokowi raz na zawsze. Zdaje sobie sprawę jak musi ci być ciężko. Pamiętaj, że zawsze możesz szukać pomocy u przyjaciół i oczywiście Southa, który będzie cię chronić do końca. Też będę ci pomagać jak tylko będę mogła, ale pamiętaj, że ja nie zdziałam tu zbyt wiele...
Kiwnęłam głową.
- Beatrice ci pomoże. Opiekuj się nią. Czasami to ona... Będzie potrzebować ciebie.

Koniec części II...

 Ponieważ to koniec części kolejny rozdział pojawi się dopiero za dwa tygodnie. W trzeciej części wydaję mi się, że przygody będą nieco ciekawsze. Będzie też więcej o przeszłości bohaterów i o Ivy.
No i oczywiście więcej fragmentów opowiadających o Garnoku...
Mam nadzieję, że trzecia część będzie dla was czymś przyjemnym do czytania. 
Pozdrawiam wszystkich czytelników x) ~Astrid



1 komentarz: