niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 9

                                                              Rozdział 9
                                                             Spotkanie

Siedziałam w pokoju i czekałam aż przyjdzie Alex. Zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Hej Raven...
To była Ivy.
- Czego chcesz?
- To, że jesteśmy po różnych stronach, to nie znaczy, że nie możemy się przyjaźnić.
- Jak to nie znaczy?! Moim przeznaczeniem jest pokonać cię w ostatecznej walce! Czemu to robisz? Czemu chcesz zniszczyć Jorvik?
- Jorvik to pechowe miejsce. Wiesz ile ludzi i koni tu zginęło?! W tym moja mama i mój kucyk Summersong... Chce zniszczyć tą wyspę i druidów, którzy uważają, że wszystko im wolno.
- Niszcząc druidów zniszczysz mnie.
- Odejdź od nich. Dołącz do nas. Będziemy razem rządzić Jorvik, a może i całym światem.
- Czy wy nie rozumiecie, że taki potwór jak Garnok nie da się kontrolować?!
- Pan Sands znalazł sposób.
- Pan Sands i wy wszyscy wylądujecie albo na dnie oceanu albo w brzuchu Garnoka!
- Czyli nie dołączasz?
- A jak myślisz?!
Rozłączyłam się. Co to miało być? Jeszcze czego...
- Raven jedziemy! - krzyknęła Linda.
Wsiadłam na Southriver i pojechałyśmy cwałem do Srebrnej Polany. Trudno było opisać co się tam działo. Na niebie były czarne chmury. W powietrzu wisiała mgła. Na środku miasta i po jego bokach znajdowały się podłużne dziury, z których świeciło różowe światło. Z dziur wychodziło coraz więcej prześladowców. Mieszkańcy wrzeszczeli i uciekali.
- Szybko trzeba im pomóc!
- Ale jak?
- Hmm...Alex, spróbuj użyć Ataku Dusz.
Alex zebrała swoją energię i uderzyła światłem w prześladowce. Niestety na niematerialne ciała Atak Dusz nie działał.
- Co teraz?
- Za dużo ich!
Otoczyli nas.
- To koniec... Nie uda nam się uciec... Nie uczyłyśmy się żadnych potrzebnych zaklęć...
Potwory były dosłownie wszędzie. Zmieniali niewinnych ludzi w cienie! I zaraz to samo miało spotkać nas...
Już mieli nas dotknąć gdy nagle...
- Shirudo izado kassei-ka!
To było zaklęcie. Słyszałam kiedyś jak Elizabeth je wypowiadała. Wokół mnie i pozostałych dziewczyn pojawiła się przezroczysta kopuła, przez którą te dziwne stworzenia nie mogły przejść. Tylko kto wypowiedział to zaklęcie?
- Czy to jest...
- Shinon!- krzyknęłyśmy wszystkie na raz
- Tęskniłyście?
- I to jescze jak!
- Shinon, jak mamy ich pokonać?
- Nie mam pojęcia...
- Zadzwonię do Elizabeth- powiedziała Linda.
- Jak udało ci się wydostać?
- Skoro potrale do Pandorii się otworzyły nie mogłam zmarnować okazji i przez nie wyjśc.
- Słuchajcie!- krzyknęła Linda- Jest jeden sposób by się ich pozbyć.
- Jaki?
- Można ich wciągnąć do specjalnego urządzenia, coś w stylu odkurzacza.
- Gdzie możemy znaleźć coś takiego? - spytała Lisa.
- W tym problem... To urządzenie może skonstruować tylko czarownica Pi.
- Czarownica Pi?!
- Kto to? - spytałam.
- Pi jest okropną wiedźmą mieszkającą na bagnach Golden Hills.
- Kiedyś była żoną burmistrza Klausa, ale czarna magia zaczęła ją interesować i pod jej wpływem zmieniła się w czarownice.
- W Golden Hills? Przecież bramy są zamknięte!- powiedziałam.
- No właśnie. Za nim tu z tym wrócimy może być już za późno.
- Każe radnemu zrobić ewakuacje miasta. Zamkniemy prześladowców w środku.
Lisa odebrała telefon.
- Dobrze... rozumiem...
- To Elizabeth. Plan jest taki: Najpierw pójdę z Lindą do biblioteki i dowiemy się czegoś o górze Scarecrow. Musimy mieć pewność czy te wszystkie latające tam strachy na wróble i potwory to nie sprawka Pi. Wy w tym czasie musicie załatwić klucz do Golden Hills.
                                                                  *  *  *
Pojechałyśmy do Moorland. Mieszkał tam kowal Conrad Marsdeen.
- Dzień dobry.
- Witajcie. W czym mogę wam pomóc?
- Byłby pan w stanie wykuć nam klucz do Golden Hills?
- Do Golden Hills? No cóż... Musiałbym wiedzieć jak wygląda.
- W zamku jest zdjęcie burmistrza Klausa z kluczem zawieszonym na szyi.
- No tak! Musimy jeszcze pożyczyć od kogoś aparat.
- Mój brat może  nam dać.- powiedziała Alex.
- Super. Ty i Raven pojedziecie do Fort Pinta, a my przygotujemy warsztat.
                                                               *   *   *
- James!
- O, cześć Alex. Jestem trochę zajęty.
- Potrzebujemy twojej kamery!
- Właśnie jej używam. Możesz już iść?
- Słuchaj braciszku. Potrzebujemy tego głupiego aparatu by ocalić świat!
- Nie.
- To nie wystarczający powód?!
- Przestańcie się kłocić! - krzyknęłam- James ta kamera jest nam bardzo potrzebna do ratowania Jorvik.
- Katja wróciła...- szepnęła mu do ucha Alex.
James jakby lekko podskoczył słysząc te słowa.
- No dobrze... Weźcie ją.
- Gdy skończę walkę z Dark Core policzę się z tobą - powiedziałą jego siostra po czym ruszyła do zamku a ja za nią.
W środku był olbrzymi obraz przedstawiający burmistrza Golden Hills z kluczem. Zrobiłyśmy mu zdjęcie.
- Ups! Jest mały problem...
- Jaki? - spytałam
- Musimy to przecież wydrukować... A przecież aktualnie Srebrna Polana jest więzieniem dla prześladowców.
- No extra... Masz numer do Derka?
- Anne by miała...Czekaj...
Dziewczyna sprawdzała numery w telefonie.
- Mam! Kiedyś Derek nam pomagał ze sprawami z Dark Core. Może znów się zgodzi. Chociaż jest trochę smutny z powodu zaginięcia Anne.
Zadzwoniłam
- Halo?
- Cześć Derek. To ja Raven.
- Gratuluje, że zostałaś piątym jeźdźcem dusz.
- Dzięki... Gdzie teraz jesteś?
- W hotelu. W zajeździe pod wilkiem.
- Sluchaj... Pomożesz nam?
- Jasne.
- To trochę ryzykowne. Musisz wydrukować nam zdjęcie.
- To niemożliwe. Drukarka jest w mieście!
- Derek... Zrób to dla Anne...
Uratujemy ją, ale potrzebujemy twojej pomocy...
- No dobrze. Przekonałaś mnie. Spotkajmy się przy bramach.
Chwilę później wszyscy byli na miejscu.
- To jak mamy przejść przez bramę- spytał Derek.
- Przeskoczycie- powiedziała Shinon.
- Jak?!
- Staniecie na Southriver. Raven dasz radę?
Wspiełam się na konia i przeskoczyłam na drugą stronę.
- Pomożcie Derkowi.
Z trudem przeszedł przez ogrodzenie.
- Uważaj na prześladowców.

Koniec części pierwszej. Ciąg dalszy nastąpi...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz